Nie ma monopolu na wypiekanie kazimierskiego koguta - postanowił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. W ten sposób podzielił zdanie Urzędu Patentowego, że powinna się skończyć wyłączność Cezarego Sarzyńskiego na ten wypiek.
W miasteczku walka o koguty to gorący temat. Przed laty symbol miasteczka wypiekał Henryk Rokita, wypiekali Zelisowie, Hemperkowie. A dziś Kowalscy i piekarnia Rejonowej Spółdzielni Zaopatrzenia i Zbytu.
Teraz jedni twierdzą, że Sarzyński wypromował kazimierski wypiek, dlatego słusznie o niego walczył. Inni, że bezprawnie koguta przywłaszczył, dlatego cieszy ich wyrok sądu. - Bo jest sprawiedliwy - mówi Krzysztof Ziarnicki, rodowity kazimierzanin. - Kogut jest wspólny, pojawił się w Kazimierzu, zanim przyjechał tu Sarzyński.
Batalia o koguta trwa od 1996 roku. Pięć lat temu Urząd Patentowy zastrzegł znak towarowy na wniosek Sarzyńskiego. Ale w ubiegłym roku go unieważnił. Tym razem na wniosek Stanisława Pieklika, miejscowego przedsiębiorcy. Urząd uznał, że Sarzyńskiemu nie należy się jednak monopol na produkcję i sprzedaż koguta, który od lat pięćdziesiątych jest wypiekany w Kazimierzu. Przemawiały za tym liczne dowody i zeznania świadków. Sarzyński odwołał się do WSA. I przegrał.
Wyrok nie jest prawomocny. Na pytanie, czy wniesie o kasację, Sarzyński odpowiada wymijająco. - Nie powiem, nie chcę tego komentować.
- Bo nie ma argumentów - podsumowuje Anna Cieniuch-Kokowicz, rzecznik patentowy Stanisława Pieklika.
Wyrok WSA to kolejny sukces Pieklika, który od lat zaciekle walczy o to, by prawa do koguta mieli wszyscy. - Nie robiłem tego dla siebie, bo kogutów nie wypiekam - mówi. - Jestem zwolennikiem wolnej konkurencji. Niech teraz każdy piecze - dodaje.