4,13, 21, 28, 33 i 46 – takie cyfry może dyktować swojemu szefowi człowiek, który w sobotę wydał 10 złotych i kupił osiem zakładów
„na chybił trafił”. Siedem razy chybił, ale raz mu się poszczęściło. I to wystarczy, bo na czysto dostanie 2 609 864 zł.
W szczęśliwej kolekturze Lotto nr 10/90 przy ul. Górniczej w Łęcznej pracują Władysława Chodacz i Grażyna Hołub. – Przychodzę tu do pracy już 26 lat. A teraz siedzę od rana i wysłuchuję, że nareszcie ktoś u nas wygrał. Nie będę już musiała mówić, że może niedługo ktoś trafi tutaj „szóstkę” – mówi Władysława Chodacz.
A klienci się niecierpliwili, bo ostatnia poważna wygrana padła już dawno temu. I zaledwie pół miliona. – A mnie się tylko 300 zł trafiło – dodaje pani Władysława.
Wygrany los sprzedała Grażyna Hołub. – Nie mam pojęcia, kogo tak uszczęśliwiłam, bo w sobotę był duży ruch. To był mój ostatni dzień pracy przed urlopem i taka niespodzianka!
Tajemniczy gracz też sobie może zrobić urlop. I to nie byle jaki. Maria Baumgartner z biura podróży TUI Poland musiała długo szukać naprawdę drogiej wycieczki. – Mam! Może być rejs dookoła świata. Dwa miesiące na pokładzie luksusowego transatlantyku. Koszt takiej eskapady to jakieś 100 tys. dolarów.
A jak ktoś nie chce tyle płacić za chorobę morską? Żaden problem. – Można ze sobą zabrać siedem osób. Rodzinę albo przyjaciół – tłumaczy Baumgartner. – I pierwszą klasą lecimy na Jamajkę. A tam już czeka willa. Z pięcioma sypialniami, basenem, prawdziwym polem golfowym i obsługą. Przez dwa tygodnie kucharze, trenerzy fitness i przewodnicy mają tylko jedno zadanie: spełniać nasze zachcianki. Koszt takiej wyprawy nie powinien przekroczyć 100 tys. dolarów.
A co z resztą kasy? Do banku. – Klient, który zechciałby założyć u nas lokatę na taką kwotę z pewnością zostałby potraktowany indywidualnie i wyjątkowo – tłumaczy Marcin Pawelec z Lukas Banku. – Przy tak dużym depozycie zaproponowalibyśmy specjalne stawki. Gdyby na przykład zwycięzca zainwestował takie pieniądze rok temu w fundusz inwestycyjny, to dziś byłby bogatszy o ok. 400 tysięcy złotych.
Na razie nikt się po wygraną nie zgłosił. – Gracz ma na to 60 dni od daty losowania – wyjaśnia Izabela Nowosielska z lubelskiego oddziału Totalizatora Sportowego. – A nigdy jeszcze nie zdarzyło się, by ktoś nie odebrał tak dużej wygranej.
Tymczasem w łęczyńskiej kolekturze wciąż pojawiają się nowi gracze. – Ja zachłanny nie jestem – mówi Wiesław Sowa. – Gram w Multilotka i zawsze skreślam te same 7 liczb. W moim systemie mogę wygrać maksymalnie 2500 zł. Część graczy wychodzi z założenia, że jak już tu „szóstka” padła, to więcej takich wygranych tutaj nie będzie – mówią w szczęśliwej kolekturze