W co najmniej 29 podstawówkach w naszym regionie we wrześniu nie powstaną pierwsze klasy. W innych szkołach klasy będą łączone. Wszystko dlatego, że sześciolatki mogą zostać w przedszkolach.
– Mieliśmy już łączone klasy, ale sytuacji, że w szkole nie będzie klasy pierwszej, chyba jeszcze nie było – przyznaje Teresa Belniak z Urzędu Gminy Biała Podlaska.
We wrześniu w jednej trzeciej podstawówek w tej gminie nie będzie pierwszoklasistów. – Tak będzie w szkołach w Hrudzie, Sworach i Sitniku – wylicza Belniak.
Podobnie jest nie tylko w małych miejscowościach, ale też w większych miastach, np. Kraśniku. – W tym roku szkolnym mamy trzy klasy pierwsze, we wrześniu nie będzie ani jednej. Pierwszy raz mamy taką sytuację –przyznaje Krzysztof Łach, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Kraśniku, gdzie podobnie jak w „czwórce” w przyszłym roku szkolnym pierwszaków nie będzie. – Mieliśmy tylko 8 zapisanych dzieci, w tym 6 była z naszego okręgu. To za mało, aby powstał oddział – tłumaczy dyrektor.
Z danych zebranych przez Okręg Lubelski Związku Nauczycielstwa Polskiego wynika, że klas pierwszych nie będzie w 29 szkołach na 994 w naszym województwie. Chodzi m.in. o gminy w powiecie bialskim, krasnostawskim i opolskim. – W mniejszych miejscowościach będą klasy łączone, bo do klas pierwszych zostało zapisanych zbyt mało dzieci. Są przypadki kiedy było to tylko dwoje czy troje – mówi Adam Sosnowski, prezes Okręgu Lubelskiego ZNP.
– U nas klasa pierwsza będzie siedmioosobowa – przyznaje Renata Jamróz, dyrektor Szkoły Podstawowej w Osowie w powiecie kraśnickim.
– Jak sytuacja będzie wyglądać w rzeczywistości, okaże się dopiero we wrześniu – podkreśla Sosnowski. – Czas na decyzje rodzice mają do końca wakacji.
Już teraz jednak widać, że większość rodziców sześciolatków dzieci do szkoły nie pośle.W miejskich szkołach w Lublinie ma powstać ok. 80 oddziałów klas pierwszych. W tym roku jest ich 195.
Dla samorządów oznacza to dodatkowe koszty. – Znowu ok. 200-300 tys. zł do oświaty trzeba będzie dołożyć – martwi się Janusz Korczyński, wójt gminy Krasnystaw, gdzie klasy pierwszej nie będzie w żadnej z pięciu szkół podstawowych. Dofinansowanie jest bowiem do ucznia, a koszty do oddziału. – Gmina nie zdecydowała się na ograniczenie oddziałów do dwóch i dowożenia uczniów, bo to również oznaczałoby koszty – tłumaczy wójt.
Większe wydatki gmin to nie jedyny problem. Wstępne, zebrane przez związkowców dane wskazują, że jeśli sześciolatki poszłyby do szkoły to w Lubelskiem byłoby 917 pierwszych klas. Szacuje się, że w rzeczywistości ta liczba będzie o połowę niższa. – Obawiamy się, że mogą pójść za tym zwolnienia – przyznaje prezes Okręgu Lubelskiego ZNP.
Na razie o zwolnieniach na razie nikt głośno nie mówi. – Liczymy, że uda się tak te etaty podzielić, że wszyscy będą mieć pracę – mówi Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego lubelskiego Ratusza.
– Nasze nauczycielki będą pracować w oddziałach zerowych w przedszkolach – cieszy się dyrektor SP nr 3 w Kraśniku. – Mnie takie rozwiązanie bardzo cieszy.