Dlaczego Kozłówka? Tu jest muzeum socrealizmu. Bawimy się na zgliszczach poprzedniego systemu - wyjaśniał Stanisław Węglarz, były szef lubelskiej "Solidarności”, który był jednym z sobotnich gości Lecha Wałęsy. Instytut jego imienia zorganizował na Lubelszczyźnie spotkanie działaczy pierwszej "S”.
W ogrodach pałacu Zamoyskich było ok. 300 osób. Z najważniejszych lokalnych dygnitarzy tylko wojewoda. Prezydent Lublina wysłał swojego zastępcę. Byli dyplomaci blisko 30 krajów i grono działaczy "Solidarności”. Ale przewodniczący lubelskiego zarządu "S”, Marian Król, nie pojawił się.
- Od lat organizujemy takie spotkania. Rozmawiamy z lokalnymi działaczami. Przychodzą ci, którzy przed laty tworzyli "Solidarność”. To całkowicie prywatne spotkanie - mówi Stanisław Węglarz, który w latach 1987-1993 przewodniczył Zarządowi Regionu Środkowowschodniego "S”.
Po 25 latach od robotniczego zrywu i powstania "Solidarności” związkowcy wspominali dawne czasy. I szukali bilansu tego ćwierćwiecza. - Do obalenia komunizmu w 50 proc. przyczynił się Jan Paweł II, w 30 proc. "Solidarność”, a reszta to inne czynniki - mówił Wałęsa. - Wielu pewnie zastanawia się, gdzie jest ta dawna "Solidarność”. A my mieliśmy trzy zadania. Pierwsze, to zbudować monopol wrogów systemu i pokonać komunizm. Drugie, to rozmienić ten monopol na drobne i stworzyć system pluralistyczny. A teraz mamy etap trzeci. Łączenie sił w obronie konkretnych interesów. Ci, którzy tęsknią za poprzednią "Solidarnością”, niech pomyślą, jak by to wyglądało, gdybyśmy mieli wielkie organizacje związkowe w zakładach pracy. Teraz taki zakład w pierwszej kolejności idzie do likwidacji.
Mimo okazji nie wszyscy rwali się do zwiedzania muzeum socrealizmu. - Tego komunizmu to ja już miałem pod dostatkiem - żartował Lech Wałęsa. Zresztą czasu miał mało. Bo ciągle przymilali się do niego kolejni goście. Ten chciał wspólne zdjęcie, ktoś autograf na okolicznościowym znaczku, inny autografy na 21 koszulkach. Do znudzenia padało pytanie o start w wyborach. Wałęsa odpowiadał, że hasło wyborcze będzie miał w zanadrzu, ale raczej nie wystartuje. - Nie mam szansy na więcej niż 40 proc. głosów - wyjaśniał były prezydent.
Legendarny przywódca "Solidarności” gościł na Lubelszczyźnie dwa dni. Noc spędził w apartamencie kozłowieckiego pałacu. Organizatorem spotkania był Konwent Solidarności, działający przy Instytucie Lecha Wałęsy. •