Kierowca próbował ominąć zwalony na jezdnię konar, wpadł w poślizg i wjechał pod ciężarówkę. Zginęła cała, pięcioosobowa rodzina. Do tragedii doszło w miejscowości Chustki pod Szydłowcem na Mazowszu w czasie burzy w środę w nocy. Świadkami tragedii byli strażacy jadący do gałęzi..
Infografika: Tomasz Piekut-Jóźwicki
Świadkami wypadku byli strażacy z Szydłowca (Mazowieckie). Tuż przed godziną 23 w środę dostali zgłoszenie, że kilka kilometrów ze miastem, w miejscowości Chustki, drogę tarasuje konar drzewa strącony przez burzę. Ruszyli, żeby go usunąć. Zabrakło im kilka sekund.
– Nasz wóz jechał tuż za ciężarówką z kruszywem – mówi Bartłomiej Wilczyński, rzecznik Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Szydłowcu. – Z przeciwka nadjechał osobowy mitsubishi carisma. Strażacy widzieli, jak próbując ominąć konar, wpadł w poślizg i bokiem zjechał na przeciwny pas jezdni. Tam zderzył się z ciężarówką.
Strażacy pospieszyli na ratunek. Ale wszyscy z osobowego samochodu zginęli na miejscu. Wczoraj policjanci ustalili ich nazwiska. Wszyscy są mieszkańcami Lubelszczyzny. Autem kierował 49-letni mieszkaniec Lublina.
Towarzyszyły mu cztery osoby: 48-letni lublinianin, 45-letni mieszkaniec Łęcznej oraz jeszcze jeden mężczyzna i kobieta. Policja do dzisiejszego popołudnia nie podawała ich danych, bo czekała aż tożsamość ofiar potwierdzą ich rodziny.
– Jednak wszystko wskazuje na to, że samochodem jechały osoby blisko ze sobą spokrewnione: rodzice (anonimowi na razie mężczyzna i kobieta – dop. red.) z synami oraz zięciem – mówi nadkomisarz Jarosław Kaprzyk z Komendy Powiatowej Policji w Szydłowcu.
Bez większych obrażeń wyszedł z wypadku kierowca tira, 36-letni mieszkaniec Wołomina. Wiadomo już, że był trzeźwy. Policja wstępnie ustaliła, że nie miał szans na uniknięcie wypadku.
Strażacy z Szydłowca twierdzą, że konar tarasujący drogę nie był aż tak duży, żeby nie można było go ściągnąć na pobocze bez specjalistycznego sprzętu.
– Ale kierowcy w takich sytuacjach reagują różnie – mówi Wilczyński. – Jedni sami usuwają zawalidrogę, inni dzwonią po strażaków.
Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi szydłowiecka prokuratura. Dokładny przebieg tragedii ustali biegły z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym.