Jechała wężykiem, kłamała w żywe oczy, miała w organizmie 2,5 promila alkoholu, a na koniec próbowała wcisnąć policjantom łapówkę.
Kierowca VW zawiadomił policję. I ruszył za escortem. - Zadzwonił do dyżurnego policji z informacją, że osoba prowadząca forda najprawdopodobniej jest pijana - mówi Magdalena Jędrejek z lubelskiej policji.
Dyżurny wysłał radiowóz. Kierowca VW cały czas jechał za fordem. Śledzony samochód zatrzymał się przed sklepem przy ul. Generała Zajączka. Po chwili na miejsce podjechał radiowóz. Policjanci zobaczyli za kierownica młodą kobietę. Wyczuli od niej alkohol. - 27-letnia mieszkanka Lublina twierdziła, że to nie ona kierowała samochodem, tylko jej szwagier, który poszedł do sklepu - dodaje Jędrejek. - Nie chciała jednak podać danych szwagra.
Tu ponownie pomocny okazał się kierowca VW. Powiedział policjantom, że w fordzie była tylko jedna osoba. I na pewno nikt z samochodu nie wysiadał.
Kobieta znowu próbowała się ratować. Wysiadła z forda i wcisnęła w notatnik jednego z policjantów 200 zł. - Załatwmy to po cichu, przecież nikt się nie dowie - stwierdziła. Dołożyła sobie w ten sposób dodatkowy zarzut: próbę wręczenia łapówki.
Policja zapowiada, że mężczyźnie, który doprowadził do zatrzymania pijanej kobiety, osobiście pogratuluje postawy Mirosław Sokala, komendant policji w Lublinie.
- Kierowcy coraz częściej informują nas o podejrzanym zachowaniu innych użytkowników dróg - mówi Arkadiusz Delekta z lubelskiej drogówki.
- Około 10 procent pijanych kierowców zatrzymywanych jest dzięki sygnałom od mieszkańców. Widząc pijanego kierowcę nie można odwracać głowy w drugą stronę.
Niekiedy kierowcę, który wezwał policję czeka złożenie zeznań. Ale tylko wtedy, gdy pijany kierowca zatrzymał samochód przed przyjazdem radiowozu. Trzeba wówczas zaświadczyć, że to właśnie on prowadził auto.