Od dwóch lekarzy pogotowia, wezwanych do 5-letniego chłopca, czuć było alkohol. W końcu dziecko odwieziono do szpitala radiowozem.
Pięcioletni Karol z Tomaszowa Lubelskiego dostał wczoraj w nocy duszności. Rodzice natychmiast zadzwonili na pogotowie. Od 48-letniego lekarza Andrzeja R., który przybył na miejsce, czuć było alkohol. Powiadomiono policję. - Mężczyzna miał w wydychanym powietrzu ponad 1,2 promila - informuje Janusz Wojtowicz z lubelskiej policji. - Dlatego wezwano drugi zespół karetki pogotowia.
Ale matka dziecka wyczuła alkohol także od 47-letniego neurologa. Piotr K. odmówił dmuchania w alkomat. Pobrano od niego krew. Podobną procedurę zastosowano wobec Andrzeja R. Wyniki badań poznamy prawdopodobnie dzisiaj. Policjanci zbadali pozostałych członków zespołów ratowniczych. Dwaj kierowcy i dwaj sanitariusze byli trzeźwi. Dziecko trafiło w końcu radiowozem policyjnym na oddział ratunkowy tomaszowskiego szpitala, gdzie zdiagnozowano nieżyt górnych dróg oddechowych.
Policja sprawdza, do ilu pacjentów wyjeżdżali lekarze w czasie dyżuru, który rozpoczęli w niedzielę o godz. 8. Za narażenie pacjentów na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi do 3 lat wiezienia.