Zacierali ślady, uprzedzali o nalotach, defraudowali pieniądze na działalność operacyjną.
- Od sierpnia 1998 r. do lipca 2000 r. działali w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się m.in. kradzieżami samochodów, wymuszaniem okupów za zwrot skradzionych aut i nielegalnym obrotem samochodami pozyskanymi niezgodnie z prawem - mówiła podczas ogłaszania wyroku sędzia Marta Marczewska. Wczorajsze orzeczenie kończy sprawę, która ciągnęła się przed sądem przez siedem lat.
Nieformalnym przywódcą grupy był Marcin L., funkcjonariusz byłego Wydziału 13. Biura do Walki z Przestępczością Zorganizowaną Komendy Głównej z siedzibą w Lublinie. Został skazany m.in. za nakłanianie do kradzieży, handlowanie kradzionymi samochodami, branie łapówek od złodziei (w tym 30 tys. zł za pomoc w uniknięciu tymczasowego aresztu) i defraudowanie policyjnych pieniędzy przeznaczonych na działalność operacyjną. Wyrok: 6 lat więzienia, 22,5 tys. zł grzywny oraz zakaz pracy w policji przez 7 lat.
Wśród skazanych są także świetnie znani w przestępczym półświatku złodzieje i paserzy: Sławomir Ś. (jego nazwisko pojawiało się w sprawie afery korupcyjnej w lubelskim świecie prawniczym), Mariusz M., ps. "Mateusz” i Andrzej B. (wsławił się próbą ucieczki z budynku Prokuratury Okręgowej w Lublinie). To oni kradli samochody, głównie w Lublinie. Ich łupem padło kilkadziesiąt aut znanych marek, m.in. porsche, dodge, volvo, mercedesy, volkswageny, audi i nissany. Każdy z nich ma do odsiedzenia 10 lat i grzywny do zapłacenia: od 25 do 27 tys. zł.
Złodziejom pomagali policjanci, m.in. ze specgrupy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie, zajmującej się walką ze złodziejami samochodów. W zamian za łapówki funkcjonariusze zacierali ślady, usuwali dowody z miejsca przestępstwa, pisali nieprawdę w notatkach służbowych, a nawet uprzedzali złodziei o działaniach policji. Wczoraj zostali skazani na kary więzienia (od roku do 4,5 roku) i grzywny.
Część ma też zakaz wykonywania zawodu policjanta (od 3 do 7 lat).
Większość ze skazanych (oprócz jednego) nie pracuje już w lubelskiej policji.
- Odeszli na własne żądanie - zaznacza podinspektor Janusz Wójtowicz, rzecznik
lubelskiej komendy.
Wczorajszy wyrok jest nieprawomocny. Skazani zapowiadają apelację.