Sejmik może sprzeciwić się dzisiaj pomysłowi odwołania Andrzeja Pruszkowskiego,
Jednak Pruszkowskiemu szykują się kłopoty w Stowarzyszeniu Euroregion Bug.
W ubiegłym tygodniu ujawniliśmy zamiary szefa ANR. Choć to nie wiąże mu rąk, to jednak chce, żeby sejmik dał mu zielone światło w sprawie odwołania Pruszkowskiego. Dlaczego chce go zdymisjonować? Powodów nie podał.
W rządzącej w samorządzie województwa koalicji PO-PSL-SLD zdania są podzielone. - Zagłosujemy przeciwko wnioskowi szefa ANR, bo jest w sejmiku tradycja obrony radnego - mówi jeden z działaczy Platformy. Ludowcy zdecydują dzisiaj.
Tymczasem jeden z przedstawicieli koalicji zastanawia się, w jaki sposób Pruszkowski znalazł się w Stowarzyszeniu Euroregion Bug. - Nie wiadomo, kto upoważnił go rok temu do udziału w zgromadzeniu stowarzyszenia - mówi nasz rozmówca. Władze stowarzyszenia wybrały Pruszkowskiego na prezesa.
Pruszkowski tłumaczy, że delegował go ówczesny marszałek i partyjny kolega Jarosław Zdrojkowski. - A nam powiedział, że sejmik - mówi Henryk Makarewicz, były ludowy marszałek województwa, a teraz członek zarządu stowarzyszenia.
- Na pewno nie było takiej uchwały - stwierdza Jacek Czerniak (SLD), przewodniczący sejmiku.
Pruszkowski twierdzi, że jest ofiarą politycznej nagonki. I że nie ma problemu, bo jego wybór na prezesa Euroregionu zatwierdził sąd.