Korespondencja własna z Houston. Bush senior podjął byłego polskiego prezydenta lunchem.
Co się wydarzyło od środy, kiedy pisaliśmy o niespodziewanych perturbacjach zabiegowych na stole operacyjnych w DeBakey Methodist Heart Center w Houston, zakończonych wstawieniem rozszerzającego stentu w jedną z głównych arterii prezydenckiego serca? Przede wszystkim wszyscy myśleli, że oczekując na kolejny zabieg implantacji rozrusznika w piątek, Lech Wałęsa zwolni tempo i zrezygnuje z lunchu z Georgem Bushem seniorem, na jaki ten zaprosił go do najlepszego klubu w Downtown Houston.
Nic z tych rzeczy. Wałęsa punktualnie o godz. 13 wkraczał do nobliwego budynku, a w drzwiach obok byłego prezydenta USA witali go także James Baker, były sekretarz stanu i Robert Mosbacher, były sekretarz handlu. Biesiadowano przez godzinę i 38 minut.
- Okazało, że panowie są świetnie zorientowani w sprawach Polski - mówi Lech Wałęsa. - Nie tylko zorientowani byli, jak się toczą sprawy z braćmi Kaczyńskimi i Donaldem Tuskiem, ale też wiedzieli o chorobie i pobycie w szpitalu Wojciecha Jaruzelskiego, dopytując o jego zdrowie...
Panowie dyskutowali także o stosunkach Polski z Niemcami i Rosją nie omijając przyszłości tego mocarstwa po wyborach, w których Putina zastąpi Miedwiediew. Oczywiście interesowali się postacią Donalda Tuska, który lada moment ląduje w USA ze swoją pierwszą wizytą. Nie mogło zabraknąć pytań o Houston i kowbojski stan Teksas, którego miasto jest wizytówką i ozdobą. Oczywiście Wałęsa czuje się tu po kowbojsku zenergetyzowany i gotów do dalszej akcji. "Błąd robią ci, którzy kładą krzyżyk na zmęczonych walką szeryfach...” - padła sentencja.
Na koniec Wałęsa zaprosił uczestników lunchu do Gdańska na obchody 25-lecia przyznania mu nagrody Nobla, zaplanowane na połowę grudnia 2008 roku.
W piątek, o 7.30 Lech Wałęsa odjechał do sali zabiegowej. Tym razem operował dr Miguel Valderrabano, specjalista od zaburzeń przewodzenia sercowego. Od pierwsze nacięcia skalpelem do ostatniego szwu i słów "It's over”.
- Zabieg był zdecydowanie konieczny - powiedział dr. Valdarrabano. - Rozrusznik u naszego znakomitego pacjenta będzie stabilizować funkcjonowanie mięśnia sercowego, synchronizując jego skurcze. Przede wszystkim zapobiegać przyspieszaniu ich rytmu i wchodzeniu w stadium migotania komór. U osób z dysfunkcjami, jakie występują także u pana Lecha Wałęsy, nazbyt szybka praca serca to ogromne zagrożenie śmiercią.
Towarzyszący cały czas Lechowi Wałęsie konsul honorowy RP w Houston a zarazem znakomity specjalista-anestezjolog, czuwający nad znieczuleniem z obu zabiegach, prof. dr Zbigniew J. Wojciechowski mówi: - Prezydent otrzymał model biventricular, podwójnokomorowy rozrusznik-defibrylator. Jego funkcja polega zarówno na umiarowywaniu rytmu serca, ale także możliwości generowania szoku elektrycznego, na wypadek zagrożenia ustania jego pracy w wyniku nagłej dysfunkcji. To jest także próba zapobieżenia ewentualnej transplantacji serca. Czas pokaże czy udana, ale wszyscy w to głęboko wierzymy.
W niedzielę, Lech Wałęsa uczestniczył w prywatnej mszy w kaplicy szpitalnej, którą odprawił ks. prof. Janusz Ihnatowicz, znany teolog z St.Thomas University w Houston. Uczestniczyło w niej kilkanaście osób, w tym niektórzy członkowie teamu medycznego ratującego prezydenckie serce.
W tej chwili zapada decyzja, czy Lech Wałęsa powraca w połowie tygodnia do Polski, czy też będzie kontynuował przerwaną pobytem w DeBakey Methodist Heart Center turę odczytową, której ostatni etapem miał być uniwersytet w Mexico City. Wałęsa oczywiście chce lecieć i wcześniej zaplanowaną misję wypełnić do końca. Jak to szeryf...
Waldemar Piasecki, Hoston