Studenci, klerycy, więźniowie. Wolontariusze z całego kraju pomagają powodzianom z gminy Wilków. Kują tynki i sprzątają zalane domy. Poszkodowani mogą liczyć przede wszystkim na nich.
W gminie Wilków codziennie pracuje kilkudziesięciu wolontariuszy. W weekendy jest ich ponad stu. To nie tylko mieszkańcy regionu. Przyjeżdżają ludzie z Poznania, Łodzi, Ukrainy czy Białorusi. Akcję koordynują organizacje pozarządowe, skupione w inicjatywie "Razem Powodzianom”. W regionie pracą ochotników kieruje lubelskie Centrum Wolontariatu.
– Założyliśmy bazę w szkole w Chodliku – mówi Grzegorz Orłowski, koordynator pracujący w gminie Wilków. – Tam nocują wolontariusze i codziennie wyruszają do poszczególnych wsi. Sporo ludzi dojeżdża z Lublina i okolic. Każdy ochotnik może liczyć na nocleg, wyżywienie, odzież roboczą i narzędzia.
– Wolontariusze to wielka pomoc – mówi Sylwia Wesołowska z Lubomirki. – Nie stać mnie, żeby wynająć ludzi do skuwania tynków. Przyjechało jednak trzech chłopaków i kują. Bez nich nie dałabym rady.
– Mam wolny dzień, to przyjechałem pomóc – mówi Władysław Kosowski z Lublina, który pracuje w piwnicy domu pani Sylwii. – Zajmuję się udzielaniem porad prawnych, ale dziś chwyciłem za młotek. Pewnie nie ostatni raz.
– Przydałyby się narzędzia pneumatyczne – dodaje Jakub Olech z seminarium duchownego w Lublinie. – Podobno mają do nas dotrzeć. Na razie jednak robimy wszystko ręcznie.
Wolontariusze pomagają mieszkańcom całej gminy. Lokalni koordynatorzy zbierają informacje o potrzebujących.
– Trafiamy przede wszystkim do osób starszych lub samotnych – mówi Dariusz Wojciechowski, ochotnik z Lublina. – Jestem tu już piąty raz. Trzeba pomóc, bo ludzie sami nie dadzą rady. Wielu straciło wszystko i nie mają pieniędzy, żeby kogoś wynająć.
Czasami ochotnicy sami potrzebują pomocy. Brakuje przede wszystkim paliwa i samochodów, które mogłyby dowozić wolontariuszy. Transport finansowany jest głownie przez Centrum Duszpasterstwa Młodzieży w Lublinie, którego środki powoli się wyczerpują.