Lublin gotów jest przekazać Ukrainie część swoich autobusów i trolejbusów. Po wojnie może to ułatwić uruchomienie komunikacji w zniszczonych miastach. Autobusy są zresztą potrzebne już teraz, o ich przekazanie apeluje m.in. mer Lwowa.
Na taki gest zdecydował się wcześniej Wrocław, który postanowił, że nie będzie już sprzedawać wycofywanych z użytku starych tramwajów, tylko zostawi je w zajezdni, aby po zakończeniu wojny na Ukrainie mogły pomóc jednemu z tamtejszych miast. Podobnie postąpiła czeska Praga.
Teraz również Lublin zadeklarował gotowość do przekazania Ukrainie swoich najstarszych autobusów i trolejbusów, które miały być wystawiane na sprzedaż.
– To scenariusz, który bierzemy pod uwagę. Jeśli zajdzie taka potrzeba, z pewnością pomożemy. Już teraz jesteśmy w kontakcie z Łuckiem, w którym jeżdżą trolejbusy – przekazuje Weronika Opasiak, rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego Lublin.
Po szybkim remanencie w zajezdni przy ul. Grygowej wiadomo już, że lubelska spółka jest w stanie przekazać Ukrainie co najmniej 15 pojazdów. – Wszystkie wozy są oczywiście sprawne. Jeśli zajdzie taka potrzeba, możemy je przekazać właściwie z dnia na dzień – deklaruje rzeczniczka MPK.
Wśród pojazdów, które mogą być udostępnione Ukrainie, jest 10 autobusów marki Jelcz kupionych w 2019 r. od Warszawy. Pojazdy, choć nie są najmłodsze, przystosowane są do przewożenia osób niepełnosprawnych.
– Autobusy te zostały wyprodukowane w latach 2007-08, wszystkie są niskopodłogowe w pierwszych i drugich drzwiach – informuje Opasiak. Spółka jest w stanie zaoferować również pięć trolejbusów: 12-letni pojazd marki MAZ, trzy trolejbusy złożone w MPK w roku 2011 (tzw. SAMy) oraz 15-letniego solarisa.
– Nie jest to nasze ostatnie słowo. Możliwe, że po odbiorach pięciu „elektryków” kupionych przez Zarząd Transportu Miejskiego, uda się wygospodarować kolejne pojazdy – zastrzega Opasiak.
Tymczasem mer Lwowa już teraz apeluje do polskich miast o przekazanie autobusów. – Potrzebny nam transport. Dużo autobusów oddaliśmy na front, one wożą naszych żołnierzy – mówi Andrij Sadowy w swoim przesłaniu do Związku Miast Polskich. – Jeżeli każde polskie miasto mogłoby nam sprezentować jeden, dwa czy trzy autobusy i można by było w nie włożyć pomoc humanitarną, to byłaby wielka pomoc.