25-lat więzienia – taki wyrok usłyszał we wtorek Piotr Cz., skazany za brutalne zamordowanie dwóch osób. Proces trwał niespełna godzinę. Gdyby 27-latek nie przyznał się do winy, mógłby dostać dożywocie.
– To sprawiedliwa kara dla takiego człowieka, jak ja. Raz jeszcze przepraszam za to, co zrobiłem – oświadczył po ogłoszeniu wyroku Piotr Cz. Podczas trwającej niespełna godzinę rozprawy nie zdradzał większych emocji. Potwierdził, że przyznaje się do winy i przeprosił. Nie chciał odpowiadać na żadne pytania.
W sądzie Piotr Cz. zapewniał, że żałuje popełnionej zbrodni. Tydzień po zabójstwie, przesłuchiwany przez śledczych prezentował jednak zupełnie inną postawę. – Miałem taki głód (alkoholowy – red.), że każdego mogłem zabić. Mam wyj…ne, że zabiłem dwoje ludzi. Oni i tak zdychali od tego picia no to im k..wa pomogłem no i ch…j – skwitował Piotr Cz.
W listopadzie ubiegłego roku 27-latek z zimną krwią zamordował swojego wujka i jego konkubinę. Mieszkał razem z nimi przy ul. Motorowej w Lublinie. Wszyscy pili niemal bez przerwy. Również feralnego dnia prawie cały dzień spędzili przy kieliszku. Wieczorem Piotr Cz. chciał od swojego wujka 100 zł na alkohol. Krzysztof S. odmówił. Panowie kłócili się o to w kuchni, kiedy 27-latek robił sobie kolację.
– Byłem pijany, ale niedopity – wyjaśniał śledczym Piotr Cz. – Zdenerwowałem się. Złapałem za nóż i nawet nie wiem, kiedy dźgnąłem wujka w szyję.
Ostrze przecięło tętnicę. Krzysztof S. konał. – Jak tak leżał na podłodze to podciąłem mu jeszcze gardło, bo się ruszał – wyjaśnił śledczym Krzysztof Cz. Z późniejszych ustaleń biegłych wynika, że zadał wujkowi kilkanaście ciosów w okolice szyi. Po wszystkim mężczyzna zabrał kanapki i poszedł do pokoju. Tam, w fotelu spała Małgorzata P. – konkubina gospodarza. Przebudziła się i koniecznie chciała pójść do kuchni. Wtedy Krzysztof Cz. dźgnął ją w szyję.
– Siedziała na fotelu i była cała we krwi. Widziałem, jak umiera – relacjonował później 27-latek. – Poszedłem do kuchni i wziąłem taki nóż z ząbkami. Ciąłem jej szyję, by się upewnić, że nie będzie żyła.
Na ciele kobiety odnaleziono później pięć ran. – Zginęła tylko dlatego, że była świadkiem. Gdyby w mieszkaniu były inne osoby, też mogłyby stracić życie – ocenił uzasadniając wyrok sędzia Mirosław Styk, z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Po zabójstwie Piotr Cz. zabrał należące do wujka 400 zł. Wziął prysznic, przebrał się i ruszył na Bronowice. Pił i przez całą noc włóczył się po osiedlu. Po libacji u jednego ze znajomych, razem ze swoją dziewczyną wrócił do mieszkania przy ul. Motorowej. Kiedy Monika K. zobaczył co się stało, wpadła w panikę. 27-latek do niczego się jej nie przyznał. Próbował uciec. Jechał pociągami bez biletu. Dotarł do Frankfurtu nad Odrą. Tam jednak skończyły mu się pieniądze. Wrócił do Lublina, gdzie po spotkaniu z ojcem postanowił przyznać się do zbrodni. Sam zgłosił się na komisariat i dokładnie opowiedział co się stało.
– Oskarżony dorzynał swoje ofiary. Nawet nie próbował udzielać im pomocy – podkreślił sędzia Styk. Prokurator domagał się dla Piotra Cz. kary 25 lat więzienia. Sąd zastanawiał się nad dożywociem, ale wziął pod uwagę, że oskarżony przyznał się do winy, przeprosił krewnych ofiar i wyraził skruchę. Dlatego wymierzono mu jedynie karę 25 lat pozbawienia wolności. Piotr Cz. będzie mógł się starać o warunkowe zwolnienie dopiero po 20 latach za kratami.