Funkcjonariusze policji i straży miejskiej musieli pilnować porządku przed II LO w Lublinie, przed którym po raz kolejny pikietowali aktywiści z fundacji Kai Godek. Na miejsce przyjechał poseł PO Michał Krawczyk, który starł się z jednym z działaczy anty-LGBT.
Od kilku miesięcy aktywiści z Fundacji Życie i Rodzina, której liderką jest Kaja Godek, urządzają manifestacje przed II Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie im. Hetmana Jana Zamoyskiego. Ich zdaniem w szkole prowadzona jest „genderyzacja” uczniów. Chodzi o deklarację nauczycieli, którzy zapowiedzieli, że do transpłciowych uczniów będą zwracać się tak, jak oni sobie tego życzą, nie zważając na zapisy w dokumentach.
Aktywiści Kai Godek pod Zamoyem
W środę o godz. 7.30 kilka osób z fundacji znów pojawiło się przed szkołą. Ustawili baner, na którym widniały zdjęcia młodych ludzi oraz dopiski: „Zmienili mu płeć - nie może normalnie oddawać moczu” oraz „Została trwale okaleczona. Do końca życia będzie mieć bolesny seks”. A z głośnika puszczano transfobiczne komunikaty.
– Jesteśmy i będziemy tu do czasu, aż szkoła wycofa się z propagowania ideologii LGBT. Pokazujemy przypadki, do czego prowadzi tzw. umowna zmiana płci, bo przecież wiemy, że płci nie można zmienić – mówił Krzysztof Kasprzak z Fundacji Życie i Rodzina.
Przypomina, w tym tygodniu wygrali sprawę w sądzie, która dotyczyła organizacji – wcześniejszych - nielegalnych zgromadzeń.
>>Ludzie Kai Godek staną przed sądem<<
Początkowo Sąd Rejonowy Lublin-Zachód ukarał organizatora pikiety przed lubelskim liceum grzywną w wysokości 1000 zł. Do gry nieoczekiwanie włączyła się Prokuratura Okręgowa w Lublinie, która zawnioskowała o umorzenie sprawy. I tak się właśnie stało.
– Nawet gdyby prokuratura się nie włączyła, to i tak byśmy tę sprawę wygrali. Wygrywamy te sprawy seryjnie. Za chwilę mamy proces w Częstochowie. Możecie mnie za trzy miesiące spytać, ale już od razu powiem, że wygramy ten proces – przekonywał Krzysztof Kasprzak.
Szerzenie nienawiści
Na środową pikietę nerwowo reagowali niektórzy rodzice.
– Jako matka nie życzę sobie, aby moje dziecko czytało takie rzeczy przed szkołą. Jako rodzic jestem przeciwko. Niech pan idzie pod kościół, nie pod Zamoyski. To jest wolna szkoła – podkreślała stanowczo jedna z matek.
– Powinien pan być w psychiatryku – rzuciła kolejna.
>>Młodzi radni przeciwko manifestacjom Fundacji Życie i Rodzina<<
Na miejsce przyjechał też poseł Michał Krawczyk, który już wcześniej bronił szkolnej młodzieży przed aktywistami Kai Godek. – Dlaczego to robicie pod szkołą? Dlaczego nie możecie tego robić na placu Litewskim? Nauczyciele powiedzieli, że będą szanowali to, co mówią do nich dzieci. Nikomu nie chcą zmieniać płci – zaznaczał Michał Krawczyk. – Jest pan katolikiem, jest pan chrześcijaninem? A jako katolik szerzy pan nienawistne treści – dodał.
– Macie świadomość, że takim działaniem odpowiadacie za samobójstwa młodych ludzi? Szerzycie nienawiść – uważa Lidia Kasprzak-Chachaj z rady dzielnicy Za Cukrownią, która stojąc przed szkołą, miała ze sobą papierowe serce z napisem „Transfobia zabija”.
Potrzebne zmiany w prawie?
Współpracowników Kai Godek nie przekonują argumenty, że swoim zachowaniem utrudniają uczniom naukę w szkole. – Na pewno ten protest przeszkadza osobom, które tutaj serwują ideologię. Stoją za tym nauczycielki, które genderyzują młodzież – odpowiadał Krzysztof Kasprzak.
Poseł opozycji nie wyklucza, że potrzebne są zmiany w prawie, by pod szkołami nie dochodziło do takich sytuacji. – Warto się nad tym zastanowić, żeby pod szkołą i przedszkolem nie było takich pikiet. Bo wyobraźmy sobie, że ci ludzie pojawią się przed przedszkolem i będą prezentować te treści sześciolatkom – mówił Krawczyk.