![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Będziemy protestować. Wyślemy pisma do Ratusza - mówią mieszkańcy ul. Kilińskiego. Nie chcą, by w ich sąsiedztwie, w domku jednorodzinnym zamieszkało czternaścioro wychowanków z domu dziecka przy ul. Narutowicza. To nie pierwszy taki protest. Mieszkańcy już raz wygrali.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
- Nie mam nic przeciw domowi dziecka. Ale nie tutaj. To nie jest dobre miejsce. Tu jest po prostu za ciasno - mówi mieszkanka ul. Kilińskiego. Wraz z sąsiadami organizuje protest przeciw przeprowadzce dzieci. - Prezydent miasta mieszka niedaleko. Na jego ulicy jest dużo domów. Może umieściłby dzieci koło siebie?
- A kto robi dom dziecka w środku osiedla? - dopytuje pan Mateusz, bezpośredni sąsiad przyszłej placówki. - Przecież tu nie ma placu zabaw. Najbliższy jest dopiero przy nowych blokach. Pięć minut stąd. Dzieci będą musiały się bawić na środku naszej ulicy.
- Myślę, że gdzie byśmy nie ulokowali tej placówki, to zawsze będą do tego jakieś uwagi - mówi Antoni Rudnik, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, który pilotuje przeprowadzkę. - Chętnie porozmawiam z mieszkańcami tej ulicy. Będę przekonywać ich do zmiany zdania. My chcemy tylko stworzyć dzieciom jak najlepsze warunki. Nie stworzymy im tam rodziny, ale przynajmniej domową atmosferę.
- Cóż ja na to mogę powiedzieć? Jest mi przykro - mówi Lidia Gogół, dyrektor placówki przy ul. Narutowicza. - Liczyłam, że adresy domów, do których trafią dzieci pozostaną w tajemnicy. Ale jednak ktoś te informacje ujawnił.
To nie pierwszy taki protest. Dokładnie rok temu zbuntowali się mieszkańcy ul. Molickiego. Gdy tylko dowiedzieli się, że w ich sąsiedztwie mogą zamieszkać podopieczni domu dziecka, wystawili na ulicę stolik i zaczęli zbierać podpisy pod pismem do Ratusza. I z przeprowadzki nic nie wyszło.
Ramka: Skąd ta przeprowadzka
Gmach przy ul. Narutowicza jest w złym stanie. Remont kosztowałby ponad 5 mln zł. Miasto uznało, że taniej będzie kupić trzy domki, tworząc przy tym dzieciom bardziej rodzinne warunki.