323 tys. zł - taką rekompensatę wywalczył w sądzie Zbigniew Góra, uniewinniony od zarzutu zabójstwa. Mężczyzna przez trzy lata siedział za kratami. Domagał się od Skarbu Państwa ponad 17 mln zł.
- Sąd częściowo uwzględnił ten wniosek i zasądził od Skarbu Państwa kwotę 48 tys. zł tytułem odszkodowania oraz 275 tys. zł tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik SO. - Krzywdy wynikały z niewątpliwie niesłusznego tymczasowego aresztowania.
Zbigniew Góra został skazany za zbrodnię, do której doszło we wrześniu 2004 roku w kamienicy przy ul. Leśnej w Lublinie. Zamordowano tam Halinę B., zamożną lekarkę. Oprawca ukradł obrączki, kilka pierścionków i telefon. Zbigniew Góra był wówczas lokatorem kamienicy należącej do ofiary. Widział się z kobietą na kilka godzin przed jej śmiercią.
Mężczyzna został aresztowany z początkiem 2005 roku. W poszlakowym procesie skazano go na 25 lat więzienia. Kiedy orzeczenie zostało uchylone, Góra wyszedł na wolność.
W drugim procesie wycofał się świadek, któremu Góra miał sprzedać telefon ofiary. Okazało się również, że ślady DNA zabezpieczone na miejscu zbrodni nie muszą należeć do skazanego. Mógł je zostawić co dwudziesty mężczyzna z południowej Polski. W tej sytuacji Zbigniew Góra został uniewinniony.
Sam Góra miał przed aresztowaniem plany zawodowe. Jest kucharzem, wraz z żoną zbierał pieniądze na uruchomienie własnej pizzerii. Niestety, pieniądze poszły na adwokata, a żona odeszła. Obecnie para znów jest razem. Udało im się zrealizować dawne plany. Zbigniew Góra nie wywalczył jednak przed sądem rekordowego w skali kraju zadośćuczynienia.
- Sąd uznał, że wnioskowane odszkodowanie za utracone zarobki nie jest wystarczająco uzasadnione - wyjaśnia sędzia Ozimek. - Również zadośćuczynienie w kwocie 16 mln zł w żadnym stopniu nie jest adekwatne do doznanej krzywdy.
Wyrok nie jest prawomocny i już wiadomo, że będzie apelacja. - Oczywiście będę się odwoływał, nie spodziewałem się mniej niż miliona złotych - mówi Zbigniew Góra. - Sąd oświadczył, że wyliczając kwotę zadośćuczynienia za krzywdy wziął moje średnie zarobki i pomnożył razy dwa. Czy to znaczy, że cierpienie kloszarda jest mniej warte niż cierpienie prezydenta? Ten wyrok jest żenujący. W sprawie sędzi z Białegostoku, tylko podejrzanej o korupcję, sąd przyznał 300 tys. zł za cztery miesiące aresztu. Ja dostałem podobną kwotę, choć zrobiono ze mnie mordercę i siedziałem znacznie dłużej.