Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów opublikował raport sprawie nieuczciwej promocji. Uchybień dopatrzono się na przykład w lubelskim Realu.
Takie praktyki udowodniono lubelskiemu Realowi. Sklep sprzedawał m.in. zestaw "Owoco-kisiel, 2 + 1 gratis”. Kontrola UOKiK wykazała, że "gratis” kosztował klientów 31 groszy. Mało tego. W Realu nie wszystkie przeceny o 50 proc. oznaczały, że towar jest rzeczywiście przeceniony o połowę. Na przykład szampon przeciwłupieżowy z odżywką był tańszy o 42,78 proc., chociaż na opakowaniu umieszczono duży napis o 50-procentowej przecenie.
- Błędy w oznaczeniach dotyczyły jedynie kilku towarów i wzięły się z błędnego przeliczenia cen jednostkowych produktów znajdujących się w promocyjnych zestawach - przekonuje Isolda de Saint-Paul, rzecznik sieci Real. - Naszym celem nie było wprowadzenie klientów w błąd - wyjaśnia. - Hipermarket poprawił już wszystkie wadliwe ceny. Tam, gdzie pracują ludzie, zawsze istnieje możliwość pomyłki. Podjęliśmy kroki, które mają zapobiec takim sytuacjom w przyszłości - zapewnia de Saint-Paul.
Według przedstawicieli Izby Handlowej, sami kupujący powinni uważniej przyglądać się wszelkim przecenom. - Dla wielu ludzi promocja jest bardzo magicznym słowem - tłumaczy Bogdan Pietrzak, rzecznik izby. - Kupują, bo na opakowaniu jest napisane, że taniej. A często w rzeczywistości wcale tak nie jest. Tyle, że klientom zazwyczaj nie chce się tego sprawdzić - przekonuje Pietrzak.
A to duży błąd. - Bo coraz częściej spotykamy się z próbami naciągania konsumentów na nieuczciwe promocje - mówi Małgorzata Cieloch. - Teraz zaczął się sezon kupowania artykułów szkolnych. Prawie wszystkie duże sklepy organizują z tej okazji specjale przeceny. Uważajmy na to, co i za ile kupujemy w promocji.
Miłosz Bednarczyk
• O wojnie cenowej czytaj na stronach 8-9 Dziennika
http://www.e-paper.pl/dziennikwschodni