Prawnik z Lublina, idąc na zabieg do szpitala, oczekiwał, że lekarze wytną mu migdał. Gdy się obudził z narkozy odkrył, że… ma zoperowany nos. A migdał był dalej na swoim miejscu.
– Odręcznie napisałem zgodę na usunięcie migdała – twierdzi mężczyzna. – Przecież całe moje wcześniejsze leczenie dotyczyło tylko tego.
Zabieg został wykonany jeszcze tego samego dnia, w znieczuleniu ogólnym. – Obudziłem się z opatrunkiem w nosie, ale pomyślałem, że może migdał został usunięty metodą przez nos – mówi mężczyzna. – Ale mnie zdziwiło, że gardło mnie nie boli. Zapytałem o to pielęgniarkę. I wtedy zaczęło się poruszenie.
Pacjent twierdzi, że najpierw usłyszał od lekarza, że po uśpieniu okazało się, że ma krzywą przegrodę nosową. Dlatego trzeba było ją skorygować, a migdał będzie można wyciąć w przyszłym tygodniu. Dostał też coś do podpisania. – Nie patrzyłem i podpisałem. Byłem po zabiegu, bolała mnie głowa – mówi.
Ze szpitala wyszedł z kartą informacyjną. O migdale nie ma w niej ani słowa. Szpital stwierdza, że pacjent został "przyjęty celem leczenia trudności w oddychaniu przez nos” oraz że z powodzeniem wykonano zabieg prostowania przegrody nosowej.
I dodaje: Powinni uważać, bo w przypadku poważniejszych zabiegów mogliby zrobić komuś krzywdę.
Adwokat pacjenta złożył doniesienie do prokuratury. – Będziemy dążyć do pełnego wyjaśnienia tej sprawy – zapowiada mec. Andrzej Latoch.
Prokuratura od razu wszczęła śledztwo. – Prowadzone jest w kierunku narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo. Będzie również sprawdzana prawdziwość dokumentacji medycznej – mówi Dorota Kawa, prokurator rejonowy w Lublinie.
Kierownictwo szpitala nie chciało rozmawiać o sprawie. Odesłało do rzecznika Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (jeden z następców MSWiA) w Warszawie. – Postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura, czekamy na wynik – poinformowała nas Małgorzata Woźniak, rzecznik resortu.
Migdał wciąż dokucza pechowemu pacjentowi. – Będę się z nim męczył do końca życia, bo straciłem zaufanie do lekarzy – mówi.
Pomyłki lekarzy
• Puławy. Lekarz uznał, że 22-letni pacjent miał napad epilepsji i dał mu relanium. Pacjent zmarł. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci był krwiak nadtwardówkowy. W 2008 roku sąd skazał lekarza na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i trzyletni zakaz wykonywania zawodu.
• Lublin. 80 tys. zł zadośćuczynienia – tyle w 2006 roku nakazał zapłacić sąd szpitalowi za pomyłkę swego chirurga. Lekarz zoperował pięcioletniemu chłopcu zdrową nogę zamiast chorej.