Komplet dokumentów zebrali już urzędnicy, którzy mają rozstrzygnąć, czy przy ul. Mełgiewskiej powstanie elektrownia na słomę. W ostatniej chwili oficjalne, głośne poparcie daje budowie rektor politechniki. Wbrew protestom tysięcy okolicznych mieszkańców
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
O planowanej inwestycji pisaliśmy już wiele razy: gdy spółka składała wniosek, gdy pełni obaw mieszkańcy dzielnicy słali petycję, gdy urzędnicy zgłaszali wątpliwości i kazali inwestorowi uzupełnić raport. Zanosi się na to, że wkrótce będziemy pisać o decyzji, którą w tej sprawie wyda Ratusz.
– Zbliżamy się do końca postępowania – przyznaje Joanna Bobowska z Urzędu Miasta.
Na ostatniej prostej wsparcia dla inwestycji udziela rektor Politechniki Lubelskiej, prof. Piotr Kacejko. W liście otwartym podkreśla, że młodzi ludzie wolą studiować w miastach, w których znajdą pracę zgodną z kwalifikacjami. Dodaje, że rolnicy zarobią na słomie miliony, a elektrownia będzie mogła pokryć 25 proc. zapotrzebowania miasta na prąd.
Rektor odrzuca obawy o uciążliwość związaną z dowozem słomy tirami. Twierdzi, że w tym rejonie już teraz jeździ około 2000 tirów dziennie.
– Tym samym przewidywany dowóz paliwa, w który zaangażowanych będzie około 100 specjalistycznych ciężarówek dziennie, nie powinien być tendencyjnie przedstawiany jako niszczycielski – stwierdza Kacejko. I podkreśla, że inwestycję planowaną przez TergoPower ocenia pozytywnie jako rektor, inżynier elektroenergetyk i jako mieszkaniec Lublina.
– Rektor Politechniki Lubelskiej taki list napisał? Szokuje mnie pan tą informacją – dziwi się Józef Nowomiński, przewodniczący Rady Dzielnicy Tatary, jeden z przeciwników inwestycji. – Niechby rektor zechciał wejść na stronę Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i sprawdzić, czy powietrze w Lublinie jest dobre. Z roku na rok jest coraz gorsze. Dlatego każda dodatkowa emisja zanieczyszczeń do powietrza powinna być wnikliwie badana.
Przeciwnicy elektrowni twierdzą, że jej budowa byłaby niezgodna z planem zagospodarowania terenu.
– Plan mówi, że nowe inwestycje nie mogą być uciążliwe, a uciążliwość jest faktem, bo choćby tirów będzie więcej, niż teraz – mówi Nowomiński. – Plan mówi, że nowe inwestycje powinny być opalane gazem lub innymi paliwami niskoemisyjnymi. Trudno jest zaliczać biomasę do takich paliw.
Urząd zapewnia, że przed wydaniem rozstrzygnięcia muszą jeszcze udostępnić zebrane dowody wszystkim stronom.
– Kolejny krok to wydanie decyzji kończącej postępowanie – kwituje Bobowska.
Rektor Piotr Kacejko o bioelektrowni
Gdyby w Lublinie doszła do skutku budowa elektrowni, w której jako paliwo zastosowana będzie słoma pochodząca od lubelskich rolników, byłoby to największe przedsięwzięcie przemysłowe na Lubelszczyźnie w ostatnim dziesięcioleciu – uważa prof. Piotr Kacejko, rektor Politechniki Lubelskiej i inżynier elektroenergetyk.
Chciałbym zabrać głos w dyskusji o firmie TergoPower i jej planach inwestycyjnych związanych z lubelską energetyką patrząc na bioelektrownię z trzech punktów widzenia: rektora uczelni technicznej, inżyniera elektroenergetyka oraz mieszkańca Lublina – tłumaczy profesor.
Elektrownia zatrudni
Sens działania uczelni technicznej, uczelni w której kształci się inżynierów, polega przede wszystkim na tym, aby jej absolwenci znajdowali zatrudnienie w Lublinie lub w regionie lubelskim. Trudno skłonić młodych ludzi do studiowania w naszym mieście, jeśli będą przekonani, że aby znaleźć zatrudnienie zgodne z kwalifikacjami, trzeba będzie emigrować do Warszawy, Poznania, Wrocławia, Berlina lub Londynu. Wobec takiego przeświadczenia, od razu opuszczą Lublin i wybiorą studia gdzieś w Polsce lub dalej.
Dla mnie, jako rektora Politechniki Lubelskiej, niezwykle ważne są miejsca pracy, które powstaną wraz z rozwojem na Lubelszczyźnie nowoczesnych gałęzi przemysłu. Z tego punktu widzenia bioelektrownia TergoPower, która ma powstać w Lublinie, to zakład nasycony najnowszą technologią, unikalnymi układami automatyki oraz instalacjami elektroenergetycznymi i energetycznymi nowej generacji, który muszą wybudować i potem eksploatować wysoko wykwalifikowani fachowcy. Chciałbym, aby przy budowie, a później podczas użytkowania tego zakładu znaleźli zatrudnienie nasi absolwenci, którzy ukończyli takie kierunki, jak: elektrotechnika, budownictwo, mechanika i budowa maszyn, inżynieria środowiska. Równocześnie proces organizacji dostaw paliwa dla tej elektrowni (300 tys. ton słomy w ciągu roku) to ogromne wyzwanie logistyczne, w realizacji którego z pewnością będą brali udział absolwenci zarządzania, inżynierii produkcji oraz transportu.
Zysk dla rolników
Rolnictwo to jeden z filarów strategii rozwoju województwa lubelskiego. Tym samym działania na rzecz powstawania zakładów powiązanych właśnie z rolnictwem trzeba uznać za w pełni zgodne z tą strategią. Produkcja zbóż naszego województwa, szacowana na co najmniej 3 mln ton rocznie, dostarcza równocześnie produkt uboczny w postaci słomy w ilości nie mniejszej niż 50 proc. masy zebranego ziarna. Wspomniane 300 tys. ton znajduje więc pokrycie w potencjale produkcji rolnej naszego województwa, a nawet w potencjale obszaru obejmującego tereny położone bliżej niż 100 km od Lublina. Zakupy tak znacznej ilości słomy, dokonywane w ramach zawartych kontraktów, to kilkadziesiąt milionów złotych rocznie, które trafią do lubelskich rolników. Stanowić to będzie istotny impuls rozwojowy uzyskany w wyniku sprzedaży materiału odpadowego, który do tej pory często ulegał degradacji i niszczeniu, w tym także katastrofalnemu w skutkach wypalaniu na polach.
Polityka i energia
Z punktu widzenia inżyniera elektroenergetyka, stabilne źródło wytwarzania energii elektrycznej umiejscowione w dzielnicy przemysłowej Lublina, to także ważny element bezpieczeństwa energetycznego naszego miasta oraz zmniejszenie strat przesyłowych. Wyprodukowana energia będzie bowiem zużywana w pobliżu miejsca jej wytworzenia. Warto zauważyć, że pracująca przez 8 tys. godzin w roku jednostka wytwórcza bioelektrowni pokryje zapotrzebowanie Lublina (mieszkańców, handlu, usług i przemysłu) na energię elektryczną w około 25 proc. Stosując tak ulubione przez dziennikarzy „przeliczenie” na gospodarstwa domowe uzyska się w efekcie zapewnienie zaopatrzenia w energię elektryczną dla 160 tys. takich gospodarstw. Wyposażenie bioelektrowni w układ samostartu gwarantuje możliwość jej uruchomienia w warunkach awarii katastrofalnej lub kryzysu, podczas którego dostawa energii z odległych elektrowni systemowych nie będzie możliwa. Biorąc pod uwagę priorytetowe technologie definiowane ostatnio przez Ministerstwo Energii oraz Ministerstwo Rozwoju można stwierdzić, że bioelektrownia w pełni wpisuje się do założeń polityki energetycznej Rządu RP.
Potencjalna uciążliwość
Tak jak w przypadku każdej inwestycji, najwięcej emocji wywołuje jej oddziaływanie środowiskowe. W wielu przypadkach na bazie wyrywkowej wiedzy formułowane są wobec planów inwestora poważne zarzuty. Tymczasem oddziaływanie bioelektrowni na środowisko zostało poddane bardzo wnikliwej ocenie, której wyniki przedstawiono uprawnionym instytucjom (RDOŚ) oraz mieszkańcom Lublina.
Stosunkowo najwięcej wątpliwości budzi przewidywany przez inwestora sposób dostarczania paliwa przy wykorzystaniu transportu samochodowego. Z różnych względów dla bioelektrowni wybrana została lokalizacja na terenach przemysłowych przy ulicy Mełgiewskiej. Fakt ten wskazywany jest jako potencjalna uciążliwość dla mieszkańców Lublina i znaczące obciążenie tworzonego z wielkim trudem nowoczesnego układu drogowego. Dokładniejsza analiza prowadzona zarówno przez inwestora, jak i Politechnikę Lubelską wskazuje, że natężenie ruchu w rozpatrywanym obszarze to co najmniej 2000 samochodów typu tir w ciągu dnia. Tym samym przewidywany dowóz paliwa, w który zaangażowanych będzie około 100 specjalistycznych ciężarówek dziennie, nie powinien być tendencyjnie przedstawiany jako niszczycielski i ekstremalnie szkodliwy dla infrastruktury komunikacyjnej obwodnicy S17 oraz fragmentu ulicy Mełgiewskiej.
Emisja pod nadzorem
Fakt posiadania przez słomę wartości energetycznej na poziomie 60 proc. węgla kamiennego może budzić zaskoczenie, ale nie podlega dyskusji. Tak jak każdy proces spalania, także proces spalania słomy, pomimo zerowego bilansu CO2, wpływa poprzez swoją emisyjność na stan zanieczyszczenia środowiska. Pomimo niskich wskaźników emisji związków siarki i azotu, proces spalania słomy jest procesem trudnym. Wynika to z faktu wbudowywania w łodygi roślin zbożowych, w naturalnym procesie ich wzrostu, szeregu związków chemicznych, uwalnianych i przekształcanych w wysokiej temperaturze. Istotna jest też emisja pyłów. Dla producentów urządzeń bioelektrowni jest to także kwestia pierwszoplanowa – muszą proces spalania zoptymalizować, by zapewnić urządzeniom długi czas eksploatacji zakładany w planach i uzasadniony biznesowo. Wierzę, że organy odpowiedzialne za wydanie decyzji środowiskowej dla bioelektrowni, a potem nadzorujące jej pracę, dopilnują utrzymania poziomów emisji związków chemicznych towarzyszących spalaniu na poziomie znacznie niższym niż dopuszczalne przez normy. Także pozytywne doświadczenia elektrowni biomasowych budowanych w krajach bardzo ściśle przestrzegających wymogów bezpieczeństwa środowiskowego (Dania, W. Brytania, Niemcy) przemawiają na korzyść rozpatrywanej inwestycji.
- Nowo powstające miejsca pracy, zakłady nasycone nowoczesnymi urządzeniami, ekologia, zgodność planowanych przedsięwzięć ze strategią rozwoju regionu to elementy, które powinny być brane pod uwagę przy ocenie planów inwestycyjnych związanych z naszym miastem. Dla mnie, jako rektora uczelni technicznej, inżyniera elektroenergetyka oraz mieszkańca Lublina ocena bioelektrowni firmy TergoPower wypada pozytywnie – podsumowuje prof. Piotr Kacejko.