Upalne lato sprawiło, że owady, którym grozi wyginięcie, masowo pojawiają się w woj. lubelskim. Widywane są już nie tylko w Lasach Janowskich i na Roztoczu, ale nawet w Lublinie w okolicy górek czechowskich. Fachowcy są zgodni: modliszek nie należy się bać, ale nie wolno ich łapać.
Modliszkę zwyczajną wpisano do Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt, ponieważ jest zagrożona wyginięciem. Nie wiadomo jednak dokładnie, jak duża jest jej populacja. Szacuje się, że to kilka tysięcy dorosłych osobników w kraju. Liczba jest jednak płynna i zależy od klimatu panującego w danym roku. Dla przykładu w latach 2001–2003 odnotowano znaczny wzrost liczby modliszek w Lasach Janowskich.
– Także w tym roku w naszym regionie modliszek jest więcej niż zwykle. Spowodowane jest to gorącym suchym latem – przyznaje Bartek Gorzkowski, kierownik lubelskiego egzotarium i założyciel fundacji Epicrates, zajmującej się zwierzętami egzotycznymi. – Wysokie temperatury sprawiły, że zwierzęta te szybko rozmnożyły się. Nie oznacza to jednak, że nie są już gatunkiem zagrożonym. Ich liczba jest zmienna. Może się okazać, że za rok lub dwa będzie ich znacznie mniej. Mogą też wyginąć całkowicie.
Modliszki najczęściej żyją na silnie nasłonecznionych polanach, wrzosowiskach i w wysokich trawach. Widywane są jednak stosunkowo rzadko, bo doskonale się maskują. W tym roku Epicrates dostaje jednak wyjątkowo dużo zgłoszeń o tym, że modliszki widywane są na podwórkach, ale także w mieszkaniach. Ludzie boją się i ich i proszą o to, by je zabrać.
– Modliszka może boleśnie ugryźć, ale robi to tylko wtedy, gdy czuje się zagrożona. Dlatego nie wolno jej łapać otwartą ręką – tłumaczy Gorzkowski. – Jeśli znajdziemy ją w domu należy przykryć ją słoikiem lub filiżanką. Pod spód należy wsunąć kartkę papieru i w ten sposób wynieść owada na dwór.
Ugryzienie przez modliszkę nie jest niebezpieczne, ale może być bardzo bolesne. Miejsce wokół niego puchnie, powstaje odczyn zapalny. Skóra jest zaczerwieniona. Pomagają zimne okłady.