Pracowicie, przez kilka dni, wywozili ziemię z podkopu. Potem przebili strop i ogołocili całą perfumerię. Lubelski salon Empiku stracił w ten sposób aż 650 tys. zł. To największe od wielu miesięcy włamanie w Lublinie.
- To wyglądało jak w filmie kryminalnym - mówi Leszek Mazurek, dyrektor Empiku. - Złodzieje wszystko po sobie posprzątali. Nie wiem, jak oni to zrobili. Nie ma nawet śladów gruzu ani ziemi z podkopu.
Złodzieje dostali się najpierw do piwnicy położonej pod kamienicą, w rogu której znajduje się Empik. Nie mieli z tym większego problemu. Drzwi były zamknięte na skobel. Piwnice, w których buszowali, były puste.
Po wybiciu otworu w ścianie przedostali się do pomieszczenia leżącego prawie pod sklepem. Tu czekało ich najwięcej pracy. Musieli wybrać całą ziemię z podkopu, żeby dostać się do stropu nad perfumerią.
- Wykopali kilkumetrowy podkop w kształcie studni - mówi kom. Kamil Kowalik, rzecznik prasowy KMP w Lublinie. - Musieli być dobrze przygotowani do kradzieży. Otwór w podłodze zrobili dokładnie w stoisku z perfumami. Użyli do tego lewarka lub podnośnika.
Według policjantów cała akcja była starannie przygotowana. Niewykluczone, że włamywacze robili podkop już w ubiegłym tygodniu. Hałasy nie budziły podejrzeń. - W sklepie był gwar - mówią policjanci.
Sąsiedzi też niczego nie słyszeli. - Nic nie wiem, dopiero wczoraj rano dowiedziałam się, że było włamanie - mówi jedna z kobiet mieszkająca w kamienicy.
Złodzieje zabrali z półek tylko perfumy i drogie kosmetyki. Zostawili tylko próbki, tzw. testery. Nie musieli się sporo napracować, żeby wynieść ze sklepu towar warty kilkaset tysięcy złotych. - Można to zapakować w kilka toreb - oceniają policjanci. - Niektóre perfumy kosztują kilkaset złotych.
Funkcjonariusze sądzą, że skradzione kosmetyki wkrótce pojawią się na polskich targowiskach lub są już za wschodnią granicą. Zarówno sklep jak i towar były ubezpieczone. •