Rozmowa z Krzysztofem Gorczycą, prezesem Towarzystwa dla Natury i Człowieka
Grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości złożyła w Sejmie poprawkę do ustawy o ochronie przyrody. Posłowie proponują, że osoba fizyczna, która chce wyciąć drzewa, będzie zobligowana do zgłoszenia tego w gminie. Dodatkowo nie będzie mogła prowadzić na tej nieruchomości działalności gospodarczej przez okres pięciu lat od dokonania zgłoszenia.
• Jaki efekt mogą dać planowane zmiany w przepisach dotyczących wycinania drzew?
– Największa fala wycinek już przez kraj przeszła i kto miał na tym zarobić, już zarobił. Tego niestety cofnąć się nie da. Co do zmian proponowanych przez PiS – są one raczej kosmetyczne. Bezkarne wycinanie drzew będzie trwało nadal. Jedyne, co się zmieni, to to, że gminy będą miały więcej pracy przez zgłaszanie wycinek do urzędów.
• Jak można powstrzymać masowe wycinki?
– Jedynym sensownym rozwiązaniem jest powrót do przepisów, które obowiązywały jeszcze w grudniu ubiegłego roku, ewentualnie mogłyby zostać uproszczone procedury ubiegania się o pozwolenie poprzez wprowadzanie tzw. milczącej zgody urzędu. Ale dotychczasowe przepisy też nie były, jak twierdzi minister środowiska Jan Szyszko, jakimś kagańcem dla właścicieli działek – osoby fizyczne i tak z reguły były zwolnione z opłat. Gdyby władzy naprawdę zależało na zahamowaniu niepotrzebnych i szkodliwych wycinek, proponowane zmiany poszłyby w inną stronę.
• Zmiany zakładają, że właściciel działki będzie musiał po wycince poczekać 5 lat zanim sprzeda działkę przedsiębiorcy lub sam założy na niej działalność gospodarczą. Co to oznacza w praktyce?
– Lepsze to niż nic, ale obawiam się, że to również będzie można łatwo obejść. Działka będzie mogła po kilka razy zmieniać właściciela – dojdzie do tego, że ustalenie, kiedy i kto wyciął drzewa, stanie się nierealne. Ale zapowiadana zmiana dotyczy tylko działek prywatnych, a to tylko jeden punkt wprowadzonej w styczniu liberalizacji. Firmy, gminy czy spółdzielnie mogą wycinać bez pozwolenia drzewa nawet do 100 cm obwodu, a więc kilkudziesięcioletnie. Leśnicy mogą ignorować ochronę gatunkową. Nadal będą obowiązywały opłaty i kary w symbolicznej wysokości, jaką firmy deweloperskie będą mogły bez problemu wpisać w koszty. A więc punkty, które najbardziej uderzają w nasz krajobraz, pozostaną.
• Właściciele działek, którzy dotychczas mieli problem z wycięciem drzew, nie mają w tym sporze trochę racji?
– Często pada argument, że jeśli ja zasadziłem, to ja mogę wyciąć. Wycinane drzewa zwykle zostały jednak zasadzone przez poprzednie pokolenia. Własność prywatna też ma swoje ograniczenia związane z dobrem wspólnym, dlatego właśnie nie możemy budować marketów na działkach rolnych. Drzewa to dobro publiczne, element infrastruktury, ich zachowanie leży w naszym wspólnym interesie. Choćby ze względu na jakość powietrza, o którą tak się ostatnio troszczymy.