Rozmowa z Krzysztofem Gorczycą, prezesem Towarzystwa dla Natury i Człowieka
e pod Łęczną, w okolicach kopalni postanie Elektrownia "Lublin”
na węgiel kamienny. Podoba się panu ten pomysł?
- Zacznijmy od tego, że szefowie koncernu mogą mieć życzenie, by taka elektrownia powstała - i wyłącznie w kategoriach życzeniowych traktowałbym te słowa. Środowiska ekologiczne na pewno włączą się w tę sprawę.
Nie będziemy bezczynnie patrzeć, jak wśród lasów i jezior wyrasta nam elektrownia.
- Nie problem w tym, jaka to będzie elektrownia, z jakim kominem, ale gdzie powstanie. Pojezierze Łęczyńsko-Włodawskie to wyjątkowo niefortunny pomysł. Już Gierek miał koncepcję, żeby zrobić tu przemysłowe zagłębie i, na szczęście, nic z tego nie wyszło. Tutaj mamy parki krajobrazowe, rezerwaty przyrody, jeziora, obszary Natury 2000. Musimy je chronić, a nie degradować.
- Jeśli mówimy o rozwoju, to na tym terenie wiąże się on z rozwojem turystyki czy rolnictwem ekologicznym. Wtłoczenie tu elektrowni wydaje się jakimś nieporozumieniem. Dlatego będziemy się bacznie przyglądać tym planom. I zajmiemy stanowcze stanowisko, gdy życzenia szefów PGE zaczną przechodzić w bardziej konkretne działania.