Sławomir Szostakiewicz, przedsiębiorca z Łomaz, miał dobrze prosperującą firmę. Miał, dopóki nie trafił na urzędników skarbówki.
Przez nich stracił cały majątek i pracę
Przed czterema laty Szostakiewicz zajął się skupem zwierząt rzeźnych. Firmę przejął po ojcu. W styczniu 2001 roku poszedł do Urzędu Skarbowego w Białej Podlaskiej. Wypełnił dokumenty rejestracyjne i stał się płatnikiem VAT. Co miesiąc wypełniał deklaracje i płacił podatek.
We wrześniu został wezwany do Urzędu Skarbowego. – Pokazali mi plik moich deklaracji. Przez 9 miesięcy były odrzucane przez komputer, bo jeden z pracowników zapomniał wprowadzić do bazy danych dokumenty rejestracyjne – mówi Szostakiewicz. – Przyznali, że to ich wina. Nie chcieli jednak, żeby sprawa nabrała rozgłosu. Uznałem, że wszystko zostało wyjaśnione.
Ale w 2003 r. Szostakiewicz miał kontrolę ze skarbówki. – Okazuje się, że wszystkie moje deklaracje zginęły w urzędzie – mówi przedsiębiorca. Kontrolerów nie przekonały dowody wpłat na 1,7 tys. zł przedstawione przez podatnika. – Kazali mi zapłacić 50 tys. zł rzekomo zaległych podatków z odsetkami – dodaje.
Nie pomagają skargi do Izby Skarbowej i Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Szostakiewicz znajduje kopię deklaracji z 2001 r., że był płatnikiem VAT. Ale fiskus odpisuje, że kopie się nie liczą. Pan Sławomir pisze do Ministerstwa Finansów. Dopiero wtedy Izba Skarbowa w Lublinie zmienia zdanie i wznawia postępowanie.
W bialskim US urzędnicy nie bardzo chcą o tym rozmawiać. – Sprawa będzie rozpatrywana ponownie przez Izbę Skarbową. Wtedy się okaże, kto zawinił. Poczekajmy – tylko tyle ma do powiedzenia Waldemar Miechowicz, zastępca naczelnika US.
W Izbie Skarbowej zasłaniają się tajemnicą skarbową. Pytamy o przepisy. – Jak nie ma oryginału, to po sprawie. Kopii nie bierzemy pod uwagę – wyjaśnia Stanisław Pawlonka, dyrektor IS w Lublinie.
A co na to Ministerstwo Finansów? – Potwierdzone kopie są dowodem. Chyba że urząd uzna inaczej – mówi Mirosława Malasa z biura prasowego MF.
– Nawet jeśli wygram z nimi, to i tak jestem skończony. Nikt nie będzie chciał robić ze mną interesów, bo przez fiskusa straciłem wiarygodność – mówi zrezygnowany Szostakiewicz. •