W wielu miejscach miasta hałas jest większy niż pozwalają normy. Mieszkańcy proszą: postawcie nam ekrany akustyczne.
Dlaczego miasto nie chce stawiać ekranów? - Efekt może być taki, że postawimy ludziom przed oknami piękną zaporę, a oni nam powiedzą, że to nic im nie pomaga - tłumaczy Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta.
- To niech zrobią tak, żeby pomogło. W innych miastach można, ale nie u nas - denerwuje się pani Anna z al. Kraśnickiej. Właśnie w pobliżu tej arterii jest najgłośniej - tu normy hałasu są przekroczone najbardziej. Chodzi o odcinek między kościołem na Poczekajce a ul. Głęboką. Tu poziom dźwięku jest przekroczony nawet o 20 decybeli. Drugim pod względem głośności miejscem w Lublinie jest al. Warszawska pomiędzy Sławinkowską a Zbożową. W tych miejscach hałas może być już groźny dla zdrowia.
Takie dane znalazły się w opracowanej na zlecenie Ratusza akustycznej mapie miasta. - Dzięki niej można sprawdzić poziom dźwięku w pobliżu każdego budynku - mówi Andrzej Badora z Urzędu Miasta. Mapa ma postać elektroniczną i najpóźniej w lutym Ratusz ma ją udostępnić internautom. Pomoże ona zwłaszcza tym, którzy planują zakup mieszkania. Bo blok w ładnej i spokojnej (czytaj: bez chuliganów) okolicy owszem, może mieć ładne widoki z okien, ale i zbyt głośne sąsiedztwo.
Nie wiadomo tylko, kiedy przy naszych drogach będzie ciszej. - Najpierw musimy dysponować programem ograniczania hałasu. Zamówimy go w przyszłym roku - zapowiada Stani. I zastrzega, że w niektórych przypadkach zamiast budować ekran akustyczny wystarczy... skierować auta na inną ulicę lub wymienić nawierzchnię drogi.
Tu jest za głośno
Dopuszczalny poziom hałasu (w porze dziennej)
55 decybeli.
• Tereny zabudowy mieszkaniowej wielorodzinnej, zagrodowej i mieszkaniowej jednorodzinnej z usługami rzemieślniczymi: 60 decybeli.
• Tereny w strefie śródmiejskiej miast powyżej 100 tys. mieszkańców ze zwartą zabudową i koncentracją obiektów administracyjnych, handlowych i usługowych: 65 decybeli.