Absolutny rekordzista teleturnieju „Jeden z dziesięciu” Artur Baranowski nie dotarł na nagranie wielkiego finału. Po szokującym wyczynie, jakiego dokonał odpowiadając bezbłędnie na wszystkie pytania w programie Tadeusza Sznuka, zwycięzca zaszył się w swojej miejscowości. Powód nieprzybycia zaskakuje
28-letni Artur Baranowski przejdzie do historii programu. Nie tylko z powodu ogromnej wiedzy. Po zwycięstwie nie interesowała go ciekawość mediów. Z dziennikarzami, którzy oblegali jego dom, rozmawiał ojciec albo sąsiedzi. Tłumaczyli, że taki szum medialny go nie interesuje. Od początku dywagowano, czy młody księgowy pojawi się na wielkim finale.
Ekonomista ze Śliwnik w Łódzkiem jako pierwszy zdobył wszystkie możliwe punkty w teleturnieju. A przy tym nie dał nawet jednej szansy swoim przeciwnikom. Wszystkie pytania brał „na siebie". Po 40 poprawnych odpowiedziach prowadzący teleturniej Tadeusz Sznuk powiedział: - Więcej pytań już nie mogę panu zadać. To rekord.
Baranowski zdobył łącznie aż 803 punkty. Do takiej sytuacji nie doszło nigdy - od 1994 roku, a więc od czasu, kiedy program emituje Telewizja Polska.
Niestety, pan Artur nie dotarł na nagranie wielkiego finału. W drodze z województwa łódzkiego do Lublina, bo program nagrywany jest w TVP Lublin, panu Arturowi zepsuł się samochód. Telewizja Polska wydała oświadczenie.
„Ogromnie żałujemy, że pan Artur Baranowski, który zdobył w 19. odcinku 140. edycji programu "Jeden z dziesięciu" rekordowe 803 punkty, nie pojawił się na nagraniu Wielkiego Finału 140. edycji programu. O swojej nieobecności poinformował nas telefonicznie w dniu nagrania. Wszyscy zawodnicy są informowani, że w przypadku niestawienia się na nagranie, tracą możliwość uczestnictwa w Wielkim Finale"- czytamy. "Pan Artur Baranowski, zgodnie z regulaminem programu, wygrał nagrodę w wysokości 10 tys. zł za zdobycie największej liczby punktów w 140. edycji" – napisała TVP. Z kolei, nagroda w wielkim finale to 40 tys. zł.