15-latek z Lublina najpierw został pobity przez swojego szkolnego kolegę. Potem zaciągnięto go do mieszkania, gdzie usłyszał: haracz albo śmierć.
Zaczęło się na lubelskim placu Zamkowym. Do 15-latka podbiegł o rok młodszy kolega ze szkoły i bez powodu uderzył go w twarz. Poszkodowany rzucił się
do ucieczki. Biegł w stronę targu przy al. Tysiąclecia. Zwolnił, kiedy myślał,
że jest już bezpieczny.
Niespodziewanie na jego drodze stanął 39-letni Sławomir W. Zaciągnął chłopaka
do jednego z mieszkań w pobliskiej kamienicy. Na miejscu był już 25-letni Tomasz G. A po chwili pojawił się też 14-latek: Konrad K. Zaczęli straszyć uprowadzonego, że zginie jeśli nie zapłaci haraczu.
Chwilę później razem poszli z 15-latkiem do jego domu po pieniądze. 39-latek miał czekać na niego pod domem. Tymczasem chłopak, po wejściu do mieszkania, zamknął za sobą drzwi i o wszystkim opowiedział matce. Ta zadzwoniła
na policję. Policjanci zatrzymali prześladowców.
Okazało się, że mężczyźni byli wcześniej notowani. Niespełna miesiąc temu 25-latek wyszedł na wolność z zakładu karnego, gdzie odbywał karę za pobicia i rozboje.
Także jego 39-letni kompan opuścił więzienie w lipcu tego roku. Mężczyzna karany był za usiłowanie zabójstwa. W sumie odsiedział 17 lat.
Dwaj starsi przestępcy odpowiedzą za wymuszenie rozbójnicze. Grozi im kara do 10 lat więzienia. Losem 14-latka zajmie się sąd rodzinny.