Dalszy ciąg nalotu sanepidu na śródmiejskie lokale. Tym razem na pierwszy ogień poszedł Johnny's Pub przy ul. Narutowicza.
- Poszliśmy tam z kontrolą po skardze klienta. W kuchni nie było wody, naświetlarka do jaj była brudna, na zapleczu nie działała wentylacja. To tylko niektóre zaniedbania.
Grzegorz Mazur, menadżer pubu powiedział nam, że przez noc pracownicy doprowadzili lokal do dobrego stanu. - Kiedy był sanepid, mieliśmy akurat awarię na zapleczu - wytłumaczył. - Pub jest już otwarty. Czekamy na kontrolę sprawdzającą.
W zeszłym miesiącu inspektorzy sanitarni zamykali też "Gospodę u Alfreda” przy Peowiaków, "Sfinksa”, "Atmosferę”. "Gospodę” po obejrzeniu krążącego w Internecie filmu z polowania na szczury na zapleczu lokalu. Po dwóch dniach sprzątania i deratyzacji można ją było otworzyć. Dwa pozostałe lokale miały brudne zaplecza.
Inspektor Policzkiewicz zapowiedział rychłe kontrole na Starym Miście. - Wszystkie miejsca związane z żywnością: restauracje, kawiarnie, sklepy - dodał. - Nie chodzi nam o karanie i zamykanie lecz o to, by restauratorzy ciągle dbali o czystość. To nie wymaga dużych nakładów. Często wystarczy szmata, woda, mydło.
(STEP)