Zakaz wprowadzania psów do ogrodu Saskiego jest zgodny z prawem - orzekł dziś Wojewódzki Sąd Administracyjny i oddalił skargę dwóch mieszkańców Lublina kwestionujących legalność przepisu wprowadzonego przez Radę Miasta. - Nie wykluczamy odwołania - mówią skarżący
- Ogród Saski ma swoje wyjątkowe miejsce w historii Lublina i jest to jedyny obiekt o takiej wartości historycznej - tłumaczył sędzia Jacek Czaja w ustnym uzasadnieniu wyroku. Podkreślił, że Rada Miasta dobrze wyważyła interesy różnych użytkowników parku, w tym "osób, które nie zakłócając pobytu w parku innym, mogą oczekiwać, że inne osoby im tego pobytu nie zakłócą".
- Nie można postawić zarzutu dyskryminacji obywateli, którzy są właścicielami psów - podkreślił sędzia Czaja tłumacząc, że radni nie zabronili właścicielom psów wstępu do Ogrodu Saskiego. - Mówimy tylko o pewnej konfiguracji: o wchodzeniu z psem - stwierdził sędzia zwracając uwagę, że podobne ograniczenia wprowadzane są także w różnych miejscach na zachodzie Europy.
Wyrok nie jest prawomocny i może być zaskarżony do Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Na pewno złożymy wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku i na podstawie tej informacji będziemy się zastanawiać nad sensem dalszej walki - mówi Andrzej Jaworski jeden z dwóch mieszkańców, którzy zaskarżyli do sądu zakaz wprowadzania psów do parku zawarty w uchwalonym przez Radę Miasta w 2014 r regulaminie korzystania z Ogrodu Saskiego.
Zdaniem autorów skargi przepis zbyt mocno ingerował w swobodę mieszkańców. Podczas ostatniej rozprawy, która odbyła się 6 lipca łumaczyli, że wystarczyłoby egzekwować przepisy zobowiązujące właścicieli psów do sprzątania po swoich pupilach. Również do tego sąd podniósł się w dzisiejszym wyroku stwierdzając, że trudno uznać, by to się sprawdziło, "szczególnie w naszym mieście".
- Jestem zadowolona z wyroku, dokładnie takiego się spodziewałam - powiedziała dziennikarzom prawniczka Ratusza po wyjściu z sali obrad.
- To, co dzisiaj usłyszałem nie zawierało jakichś merytorycznych uzasadnień, bardziej opinię sędziego - komentuje Jaworski.
- Z uzasadnienia wynika, że powinniśmy być szczęśliwi, że Rada Miasta nie zabroniła poruszać się z psem po mieście - mówi Bartłomiej Bałaban, współautor skargi do sądu, domagający się stwierdzenia nieważności zakazu.
To już trzeci wyrok w tym sporze, ale pierwszy odnoszący się do sedna sprawy. Wojewódzki Sąd Administracyjny już w 2015 orzekł, że obaj skarżący nie wykazali naruszenia ich praw przez uchwałę, więc nie badał jej legalności. Inaczej do sprawy podszedł Naczelny Sąd Administracyjny, który uznał, że skoro obaj skarżący mają psy, to zakaz ich dotyczy i powinien być zbadany przez sąd pierwszej instancji.