Czuję ulgę - cieszył się wczoraj Władysław Szczeklik po usłyszeniu uniewinniającego wyroku. - To był proces o honor oficera.
W drugiej połowie lat 90. Szczeklik był naczelnikiem wydziału do zwalczania przestępczości gospodarczej Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. Prokuratura oskarżała go, że w tym czasie dostał od właściciela lombardu w Lublinie Pawła P. biżuterię i sprzęt RTV warte 9 tys. zł. W zamian miał go informować o planach policji.
Szczeklik został zatrzymany w grudniu 2001 roku na polecenie Prokuratury Okręgowej w Lublinie, gdy pracował już w Białej Podlaskiej. Był tam szefem miejscowej komendy. Miał szansę zostać nawet komendantem wojewódzkim. Zamiast tego trafił na ławę oskarżonych razem z Pawłem P. A sprawa zrobiła się głośna w całej Polsce. Wczoraj - po 5 latach - zapadł wyrok uniewinniający obu oskarżonych.
- Szczeklik nie przekazywał żadnych informacji, nie otrzymywał od Pawła P. łapówek - uzasadniał wczorajszy wyrok sędzia Łukasz Obłoza z Sądu Rejonowego w Lublinie. - Obaj oskarżeni w tamtym czasie się nie znali.
Głównym świadkiem oskarżenia był skazany za oszustwo Piotr K. To on twierdził, że 19 sierpnia 1998 roku Szczeklik dostał od Pawła P. sprzęt RTV. Ale pod koniec procesu świadek wycofał się z zeznań. Powiedział, że komendanta obciążał pod wpływem prokuratorów.
Wyszło też na jaw, że właściciel lombardu w sierpniu 1998 roku był nad morzem. Świadczy o tym rachunek z hotelu i pamiątkowe zdjęcia. Komendant przedstawił zaś dowody na to, że 19 sierpnia 1998 roku był u lekarza. Potwierdza to dokumentacja z ośrodka zdrowia.
Szczeklik spędził w areszcie pięć miesięcy. Jeszcze przed tygodniem prokuratura chciała, żeby sąd skazał byłego komendanta na dwa lata i cztery miesiące więzienia. Wczoraj nie komentowała wyroku. - Poczekamy na uzasadnienie i zdecydujemy, czy złożymy apelację - powiedział Marek Woźniak, zastępca prokuratora okręgowego w Lublinie.
Żaden z prokuratorów nie przyszedł wysłuchać wyroku. Ci, którzy doprowadzili do oskarżenia, awansowali. Autor aktu oskarżenia pracuje teraz w Prokuraturze Krajowej.
Z dystansem do oskarżeń od początku podchodziła policja. Szczeklik nie został usunięty ze służby. Zawieszono go tylko w obowiązkach służbowych. Dostawał część pensji. Wczoraj deklarował, że chce wrócić do czynnej służby. Po ogłoszeniu wyroku był w komendzie wojewódzkiej.
- Zostanie odwieszony, gdy uprawomocni się uniewinniający wyrok - zapowiada Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej policji.
Komendant bierze tylko część poborów. Po odwieszeniu dostanie wyrównanie.
Dla Dziennika
x Szkoda, że taki wyrok zapadł dopiero po tylu latach. W tej sprawie nie powinno w ogóle dojść do sporządzenia aktu oskarżenia. Tu były dowody odciążające a nie obciążające. •