Billboardy w Lublinie zapowiadają na sobotnie popołudnie koniec świata. Apokalipsa zacznie się ponoć od potężnych trzęsień ziemi. – Nie ma sensu w to wierzyć – mówią zgodnie naukowiec, duchowny i wróżbita.
– Gdy w kalendarzu pojawi się data 21 maja, w każdym kraju na świecie, o godz. 18, dojdzie do wielkiego trzęsienia ziemi, które zapoczątkuje w tym rejonie dzień sądu – przepowiada Harold Camping, samozwańczy prorok z USA. To 90-letni dziennikarz, który w familyradio.com nadającym ze Stanów Zjednoczonych prowadzi audycje o biblii. Stacja próbuje przekonać mieszkańców Lublina, że rzeczywiście w sobotę rozpocznie się apokalipsa.
W USA Camping ma setki wyznawców, którzy wierzą w jego słowa. Napisy na ten temat widnieją na samochodach, a przylatujących na lotnisko w Oakland w Kalifornii wita gigantyczny billboard z ostrzeżeniem o końcu świata.
A czy my powinniśmy spodziewać się katastrofy? – Punktem odniesienia do mówienia o końcu świata jest Pismo Święte. Jednak w słowach Jezusa nie ma nic o datach apokalipsy – komentuje ksiądz Adam Lewandowski z Archikatedry Lubelskiej. – Nie ma sensu wierzyć w takie przepowiednie, a na koniec świata powinniśmy być przygotowani każdego dnia mając czyste sumienie.
Według przepowiedni Campinga świat mają zniszczyć ogromne trzęsienia ziemi. Czy w naszej części Europy taki kataklizm jest do pomyślenia? – Na Lubelszczyźnie potężne trzęsienia ziemi nie są możliwe – wyjaśnia prof. Marian Harasimiuk z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej. – U nas mogą, co najwyżej, występować drgania pochodzące od trzęsień powstałych w innych częściach świata. Inaczej jest np. z huraganami, tych zdarzeń jest coraz więcej. Wynika to ze zmian klimatu na całej kuli ziemskiej.
Zdaniem prof. Harasimiuka w sobotnie popołudnie nie powinno się nic złego wydarzyć. – Pogoda jest stabilna – zapowiada.
Podobne informacje mają pracownicy Centrum Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego. – Ostatnie drgania ziemi wystąpiły na Lubelszczyźnie 20 lat temu. Nie mamy informacji, by cokolwiek złego działo się w ten weekend – zapewnia Józef Klajda, zastępca dyrektora jednostki.
– Karty nic mi nie powiedziały. Gdyby szykowałby się kataklizm, widziałbym u każdego z moich klientów, że będzie działo się coś złego – tłumaczy Bogdan Hruzewicz, tarocista.