Wczoraj na ul. Lipowej utknęły prawie wszystkie będące w ruchu trolejbusy. Powód? Fachowcy z MPK uznali, że nad zwężoną jezdnią nie trzeba przesuwać trakcji trolejbusowej, bo pojazdy sięgną pałąkami do drutów. Nie sięgnęły.
Zaczęło się niewinnie. Około godz. 15 robotnicy remontujący ul. Lipową zwężają jezdnię do połowy. Ruch odbywa się tylko po stronie cmentarza. Jest wąsko, ale nie aż tak, by nie minęły się tam dwa trolejbusy. Skąd więc korki?
Do trakcji sięgają tylko trolejbusy jadące od Al. Racławickich. Te zmierzające w drugą stronę już nie dostają do drutów, wiszących nad zamkniętym pasem drogi. Kierowcy ratują się jak mogą. Najpierw przepuszczają trolejbusy jadące od Racławickich. Później zdejmują pałąki i podłączają je do drutów przeznaczonych do jazdy w przeciwnym kierunku. Ruch odbywa się wahadłowo.
Zaczyna się chaos. - Od Racławickich jadę prawie godzinę - zżyma się przy cmentarnej bramie kierowca trolejbusu nr 795. "Suwaki” blokują przejazd z ul. Okopowej w Skłodowskiej. Wokół tworzą się korki. Dopiero o godz. 16.20 pogotowie sieciowe MPK kończy przesuwać druty tak, by trolejbusy do nich sięgały. Rusza fala pojazdów. Ale do nadrobienia opóźnień potrzeba jeszcze godziny.
- Około godz. 10.40 był tu pan z nadzoru ruchu MPK. Pytałam, czy nie powinni przesunąć trakcji nad wolny pas jezdni. Usłyszałam, że za dnia nie bardzo da się to zrobić. Ale jak Lipowa stanęła, to się nagle okazało, że jednak można - mówi kierowniczka robót z firmy Edbar, remontującej drogę. - Specjalnie dzwoniłem do MPK, żeby to sprawdzili - potwierdza Edmund Baraniecki, właściciel firmy.
- Utrudnienia wystąpiły o godz. 15 i trwały tylko 20 minut - twierdzi tymczasem Stanisław Wojnarowicz, rzecznik MPK. - Nocą przesuniemy ponad 100 metrów trakcji.
Dziś drogowcy mają kłaść asfalt. Obiecują, że zdążą na Wszystkich Świętych.
Autobusy na objazdach