- Chętnie dołożę się do budowy meczetu w Lublinie lub w innym miejscu – pisze na swoim blogu ks. Mieczysław Puzewicz, dyrektor Radia eR. To kolejny głos przedstawiciela Kościoła katolickiego w toczącej się dyskusji dotyczącej uchodźców i imigrantów.
Dyrektor katolickiej rozgłośni zamieścił na blogu itinerarium.pl obszerny wpis. Jest to wywiad, którego udzielił duchowny. Padają w nim pytania dotyczące m.in. tego, czy Polska powinna przyjąć uchodźców.
– Już ich mamy i będziemy mieli coraz więcej – odpowiada ks. Puzewicz. – Nie ma żadnego sposobu na zatrzymanie tego zjawiska. Żaden kraj, do którego chcieli się dostać uchodźcy (lub przez teren którego chcieli przejść) nie poradził sobie z ich napływem.
Dyrektor Radia eR przekonuje, że nie jest prawdą, iż Polska nie jest w stanie przyjąć kilku czy też kilkudziesięciu tysięcy imigrantów.
– Absurdem jest opowiadanie, że 2 tysiące, 5 tysięcy czy 50 tysięcy uchodźców to liczby nie do udźwignięcia dla naszego kraju – wskazuje ks. Puzewicz. – W latach 1991–1992 i w 2008, maleńka, ledwo 4-milionowa Gruzja przyjęła na swoim terytorium blisko 300 tysięcy uchodźców z Abchazji i Osetii Południowej, po konfliktach z Rosją. Środkowa i Zachodnia Ukraina pomieściły już 1 600 000 uchodźców z Donbasu.
Duchowny przyznaje jednak, że jako społeczeństwo nie jesteśmy na to przygotowani. Za taki stan obwinia polityków. Wskazuje też, że od kilkunastu lat uczestniczy w różnego rodzaju formach opieki i pomocy uchodźcom. Przekonuje, że obecność tych osób w naszym kraju będzie okazją do ewangelizacji.
– Chętnie dołożę się do budowy meczetu w Lublinie lub w innym miejscu – zapewnia ks. Puzewicz. – W ten sposób będę kontynuował tradycję moich zacnych przodków, Firlejów, Sobieskich i innych szlachetnych polskich rodów, które fundowały meczety i cerkwie dla inaczej wierzących przybyszów w Polsce.
Głosy płynące od katolickich księży są różne. Ks. proboszcz Ryszard Winiarski ogłosił na stronie internetowej parafii pw. św. Jana Nepomucena w Dorohusku, dlaczego nie przyjąłby uchodźców do swojego domu. Jego zdaniem obecność tych osób w Polsce może być dla nas niebezpieczna, m.in. ze względu na brak weryfikacji i kontroli tych osób. Proboszcz nie wierzy też w ich pełną asymilację z polskim społeczeństwem.