O Dali Lamie – lamie z Bierunia na Śląsku, która uciekła właścicielowi i błąkała się po okolicy – mówiła cała Polska. Zwierzę nie dawało się złapać przez ponad miesiąc. Udało się to dopiero Stefanowi Odojowi z Krężnicy Jarej. Uciekiniera postanowił zwabić samicą
„8 marca. Kierowca zatrzymuje się na ul. Turystycznej w Bieruniu. Oczom nie wierzy. Na drodze stoi lama i się rozgląda. Kierowca wyciąga telefon i robi zdjęcie, które szybko staje się popularne w internecie” – pisała 2 kwietnia katowicka Gazeta Wyborcza. Od ucieczki Dali Lamy z minizoo przy jednej z karczm w Bieruniu minął wówczas prawie miesiąc.
Na bieżąco zdjęcia brązowej lamy przysyłane przez mieszkańców miasta zamieszcza facebookowy profil „Bieruń - sprawy z twojego miasta”.
– Mieszkańcy widują lamę najczęściej na terenach przyleśnych, na łąkach, na polach. Czasem pojawia się zdjęcie lamy w lesie. Natomiast najbardziej kapitalną rzeczą jest lama biegająca po ulicy – opowiadał w rozmowie z TVN24 Dominik Łaciak z „Bieruń - sprawy z twojego miasta”. – Lama stała się bohaterką naszej lokalnej popkultury, naszej lokalnej społeczności.
Bieruński Dali Lama (obecnie Rambo) mieszka dziś w Krężnicy Jarej koło Lublina.
– Dowiedziałem się, że na Śląsku biega lama i że nikt nie może jej złapać. To było jakieś trzy tygodnie od ucieczki zwierzęcia – opowiada Stefan Odój, który w Krężnicy Jarej prowadzi Ośrodek Malibu z mini zoo. – Pomyślałem, że prędzej czy później lama może wpaść pod samochód. Takie wypadki się przecież zdarzają z sarną czy jeleniem. A że kocham zwierzęta, a lamy darzę szczególną sympatią, to podjąłem się tego wyzwania.
Odój do Bierunia jeździł kilka razy.
– Nie ganiałem zwierzęcia. Przyjąłem inną metodę - wabienia. – opowiada. –Wymyśliłem, że przywiozę samcowi samicę, którą mam w Krężnicy Jarej. I tak zawiozłem Alice na Śląsk.
Podchody trwały kilka dni. – Dopiero za trzecim razem się udało – mówi pan Stefan. – To wszystko kosztowało mnie bardzo dużo wysiłku. Teren, na którym przebywał samiec był dobry dla zwierzęcia, ale nie dla mnie. Musiałem chodzić po kępach traw i przedzierać się przez krzaki. Bywało, że dziennie robiłem do 20 km.
W schwytaniu lamy pomogli lekarze weterynarii. Zwierzę zostało uśpione i przewiezione pod Lublin.
– Ramba przywieźliśmy do Malibu w nocy z soboty na niedzielę – opowiada Odój.
W Krężnicy Jarej uciekinier ze Śląska spędzi resztę swojego życia. Stefan Odój odkupił lamę od poprzedniego właściciela.
Teraz zwierzę oswaja się z nowym miejscem. Póki co partnerki mieć nie będzie. – Alice jest ciężarna – przyznaje nowy właściciel Rambo.
O Dali Lamie czytaj też w piątek w Magazynie Dziennika Wschodniego