Upokorzenia, których doznają osoby z wózkami i na wózkach pokazywali wczoraj organizatorzy specjalnego spaceru po centrum. Mieli co pokazać, ale nie bardzo mieli komu: wśród widzów więcej było dziennikarzy niż samorządowców mogących faktycznie coś zmienić
– Ja się boję, że mi się coś stanie – mówi Barbara Jurkowska pytana, czy czuje się bezpiecznie na wózku inwalidzkim. Na wózek siada wybierając się w dalszą trasę. Przy krótszych idzie o kulach. Pani Barbarze przypada główna rola w spacerze grupy Pieszy Lublin chcącej pokazać problemy z poruszaniem się po mieście. Są też dwie panie z wózkami dziecięcymi.
Tor przeszkód zaczyna się przed Centrum Kultury, skąd ruszamy placem Kaczyńskiego. Pierwsze schody przy wieżowcu da się ominąć pochylnią. Na drugie, te przy bankomacie, można wepchnąć wózek dziecięcy, inwalidzkim się nie wjedzie.
Musimy zawracać i okrążyć biurowiec, chociaż to niełatwe, bo chodnik zastawiają samochody. W sumie nadkładamy 230 m, to prawie tyle, co ćwierć Krakowskiego Przedmieścia.
Dalej idziemy przez Chopina do Jasnej. Tutaj chodnik przecinają płytkie rynienki na wodę z rynien budynków. – Jak w dziurkę wpadnie koło, to można zrobić fikołka do przodu – wyjaśnia pani Barbara. – A to rozwiązanie nadal jest stosowane jako standard przy inwestycjach miejskich – wytyka Krzysztof Lipka z Pieszego Lublina.
Na Lipowej idziemy zniszczonym z płyt. Po deszczu spod nadepniętej płyty woda tryska zdrowym pieszym na odzież. Tym na wózku może sięgnąć twarzy. Na szczęście nie padało. Ale na Sądowej nie udaje się już uniknąć upokorzenia.
Na chodniku przed Urzędem Skarbowym nie wolno parkować, znak dopuszcza postój na jezdni, równolegle. Mimo to auta stoją skośnie, na chodniku. Jedno z nich zostawia tylko 57 cm odstępu od schodów urzędu i wózek się nie przeciśnie. W czasie, gdy powstaje tu zdjęcie, inny samochód próbuje wjechać na chodnik wbrew znakom. – Musicie państwo tak tu stać? – pyta z pretensją kobieta zza kierownicy. – A czy pani musi korzystać z chodnika? – słyszy odpowiedź. Odjeżdża.
Podobna sytuacja czeka nas na Okopowej, przed prokuraturą, gdzie dostawcze auto stoi 30 cm od schodów. Trzeba szukać kierowcy, by odjechał. Znalazł się. Inaczej pani Barbara musiałaby się cofnąć, przejść na drugą stronę i dotrzeć do kolejnego przejścia, by wrócić na stronę prokuratury. A to dodatkowe 180 m.
Co na to samorząd?
Z sześciu zaproszonych na spacer radnych przyszło dwóch. – To dobry moment, by taki rekonesans przeprowadzić, bo do końca miesiąca jest czas na składanie wniosków do budżetu – komentuje radny Marcin Nowak z klubu Wspólny Lublin. – Powinniśmy stworzyć tzw. standardy piesze i się ich trzymać, na razie mówi się o nich od kilku lat – stwierdza Piotr Popiel, radny PiS. – Zbieramy te informacje i zgłosimy je odpowiednim jednostkom – kwituje obecny na spacerze Maciej Lubaś z Urzędu Miasta.