Gęsto zabudowane osiedle może stracić część zieleni, bo prywatny inwestor chce tu zbudować dwa bloki i przedszkole dzięki specustawie lex deweloper. Na jego plany nie zgodziła się dziś Rada Miasta, ale deweloper może się odwołać do sądu. Okoliczni mieszkańcy protestują, bo wolą za oknami zieleń, a nie beton
– Każdy woli zieleń od betonu – mówi pan Andrzej, jeden z mieszkańców Relaksowej obecnych na dzisiejszym posiedzeniu Rady Miasta. – Jesteśmy tu po to, żeby bronić naszych interesów, bo to my tam mieszkamy. To dotyczy nas i naszych dzieci – mówi pani Magda, przeciwna zabudowie wąwozu na os. Botanik w pobliżu Relaksowej i Tarasowej. – To ostatni skrawek naturalnej zieleni.
Postawienie tu trzech budynków planuje spółka Interbud Apartments. – 2 bloki, 90 mieszkań, 118 miejsc parkingowych w gara-żach podziemnych, 38 miejsc parkingowych na gruncie – wylicza Tomasz Grodzki, prezes Interbudu. Trzecim budynkiem byłoby przedszkole. – Urzędnicy nie wykluczają chęci przejęcia go w przyszłości, wydzierżawienia, odkupienia od spółki i ulokowania tu placówki miejskiej, bo w tym osiedlu jej nie ma.
Inwestor tłumaczy, że od dawna posiada tę ziemię, a teraz chce tylko skorzystać z możliwości, które dała mu korzystna dla dewe-loperów specustawa. Jej przepisy dopuszczają budowę mieszkań wbrew obowiązującym planom zagospodarowania, o ile zgodzą się na to radni. W tym przypadku spółka chce budować na terenie zarezerwowanym w planie pod zieleń publiczną.
– Tylko w części wykorzystujemy możliwości, jakie daje ustawa, bo nie planujemy bloków 14-piętrowych i chcemy zabudować tylko około 40 proc. terenu – przekonuje Grodzki. W zamian za zgodę obiecuje wyłożyć 400 tys. zł na urządzenie pozostałej części wąwozu i sfinansowanie budowy odcinka Tarasowej.
Inwestor przekonuje, że korzystając z ustawy „lex deweloper” mógłby zabiegać nawet o zgodę na sześć wieżowców. – Ale byłby to gwałt na przestrzeni.
– Wniosek dewelopera jest wyważony – przyznaje Michał Krawczyk, szef klubu radnych Krzysztofa Żuka, ale opowiada się przeciw zabudowie wąwozu. – Najważniejsza jest racja mieszkańców. Jeśli jednoznacznie opowiadają się przeciw tej inwestycji, to będziemy po ich stronie.
Zwolennicy prezydenta nie szczędzą krytyki twórcom ustawy „lex deweloper” przyjętej przez Sejm głosami Prawa i Sprawiedliwości. – Ustawa jest brutalną ingerencją w kompetencje samorządu – ocenia radny Bartosz Margul (klub Żuka).
Radni PiS bronią „lex deweloper”. Ich zdaniem właśnie ustawa daje samorządom większą władzę. – Ona daje możliwość oparcia pewnej decyzji nie na zdaniu jednego urzędnika, ale całej Rady Miasta – przekonuje Tomasz Pitucha, radny PiS. Krytykuje system, w którym to urzędnicza decyzja zwana „wuzetką” określa warunki zabudowy terenu, jeśli nie opisuje go plan zagospodarowania.
– Ile pan wydał decyzji o warunkach zabudowy, które wywołują bałagan? – pyta Pitucha prezydenta. Jako przykład bałaganu wskazuje konflikt na terenach przyległych do Herbapolu, gdzie powstają nowe bloki budowane w oparciu o „wuzetki”. – Mieszkańcy nowych bloków żądają zaprzestania działalności Herbapolu, który jest cztery metry obok. To są konsekwencje „wuzetek”.
Ostatecznie Rada Miasta odmówiła zgody na inwestycję przy ul. Relaksowej. Nie musi to jeszcze zamknąć sprawy, bo „lex deweloper” pozwala inwestorowi zaskarżyć odmowę do sądu administracyjnego. Specustawa narzuca sądom określone terminy rozstrzygnięcia sporu: dwa miesiące w pierwszej instancji, dwa miesiące w drugiej.