– Wchodzimy na wyższy poziom promocji regionu – przekonuje marszałek Jarosław Stawiarski (PiS). Na meczach koszykarskiej Ligi Mistrzów pojawi się hasło „Lubelskie. Smakuj życie!”, a w halach staną stoiska z logo naszego województwa. Tego, ile będzie nas to kosztowało, marszałek nie zdradza. – Negocjacje jeszcze trwają – stwierdza.
– To będzie trwała współpraca między dwoma podmiotami, które mogłoby się wydawać mają różne interesy. Ale na pewno jest to szansa dla województwa lubelskiego, żeby się wypromować w całej Europie – zapewnia Patrick Comninos, dyrektor generalny Basketball Champions League, który w piątek podpisał z marszałkiem list intencyjny.
Rozgrywki BCL są organizowane pod auspicjami FIBA Europe (europejski oddział światowej federacji koszykówki) od sześciu lat. Popularnością ustępują nieco elitarnej Eurolidze, ale uczestniczą w nich 32 zespoły z 16 lig w Europie. W tegorocznej edycji rozegranych zostanie 190 spotkań. Podczas każdego prezentowane będą logotypy z hasłem „Lubelskie. Smakuj życie!”. Podobnie jak na stronie i w mediach społecznościowych Ligi Mistrzów (śledzi je ok. 2,5 mln osób).
– To nie będą tylko reklamy na parkietach i bandach ledowych – zapewnia Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Związku Koszykówki. – Jest wiele możliwości. Będziemy mogli wystawiać stoiska województwa we wszystkich halach, w których będą rozgrywane mecze.
Możliwe są także działania niestandardowe, jak dystrybucja newslettera województwa wśród kibiców.
– Dla nas jest to wejście na wyższy poziom. Do tej pory promowaliśmy się bardziej w kraju poprzez różnego rodzaju eventy i sponsoring drużyn krajowych, a w tej chwili rozpoczynamy promocję w Europie – mówi marszałek Jarosław Stawiarski. – Może nie jest to przedsięwzięcie na miarę piłkarskiej Ligi Mistrzów, ale pamiętajmy, że koszykówka jest drugim najpopularniejszym sportem w Europie. Lubelskie czeka na inwestycje i turystów, którzy przyjadą tu z całej Europy. Poprzez pokazanie się podczas 190 meczów w wielu państwach możemy zaistnieć, stać się regionem bardzo mocno rozpoznawalnym.
Kwoty marszałek nie zdradza
Ile samorząd za tę reklamę zapłaci?
– Kwota będzie znana, jak skończymy ostateczne negocjacje – mówi Stawiarski. Przyznaje jednocześnie, że czasu na dokończenie rozmów pozostało niewiele, bo rozgrywki rozpoczynają się w poniedziałek.
Odkąd prezesem PZKosz został Radosław Piesiewicz (pod koniec 2018) władze naszego województwa nie szczędzą grosza na promocję podczas dużych wydarzeń koszykarskich. Piesiewicz szefował też Polskiej Lidze Koszykówki i zasiadał w zarządzie Polskiego Związku Piłki Siatkowej, ale wcześniej ze sportem miał niewiele wspólnego.
Nie jest za to tajemnicą, że jest bliskim przyjacielem wpływowego polityka PiS - wicepremiera i posła z naszego regionu Jacka Sasina. Co ciekawe, Piesiewicz w lipcu został doradcą biznesowym w spółce Basketball Champions League. Może się więc pochwalić pierwszym sukcesem, bo Lubelskie jest pierwszym samorządem w sześcioletniej historii rozgrywek, który będzie płacić za reklamę.
Ile już dostał PZKosz
Ale wróćmy do promocyjnych wydatków województwa. Tylko w tym roku na konto PZKosz trafiło ponad pół miliona złotych za reklamę podczas rozegranych w Lublinie meczów eliminacji mistrzostw świata z Estonią i Izraelem oraz niedawnego starcia z Chorwacją na warszawskim Torwarze w ramach kwalifikacji do mistrzostw Europy.
W ubiegłym roku za promocję gospodarczą regionu zapłacono związkowi ponad 470 tys. zł. W pandemicznym roku 2020 wydano na ten cel tylko 80 tys. zł. Ale rok wcześniej była to kwota o wiele bardziej okazała. Ponad 1,2 mln zł kosztowała promocja podczas mistrzostw świata w Chinach w 2019 roku. W trakcie turnieju polscy koszykarze występowali z logotypem Lubelskiego na spodenkach. Czy są znane wymierne korzyści z tamtej kampanii?
– Nie wiem, czy są, bo były dwa lata pandemii. Proszę sobie samemu odpowiedzieć na pytanie, czy jakiekolwiek działania promocyjne podjęte przed pandemią przyniosły efekty? – odpowiada pytaniem na pytanie marszałek Stawiarski.
Jak przekonuje, wydatki na reklamę w koszykarskiej Lidze Mistrzów mają przynieść „nawet kilkunastokrotne zwroty”.