To trzeba poprawić – przekonują samorządowcy ze Związku Miast Polskich, którzy oczekują zmian w rządowym projekcie Krajowego Programu Odbudowy. Chcą, by więcej pieniędzy trafiało do samorządów
– Nie możemy dziś pozytywnie zaopiniować nowej wersji projektu – twierdzi w swym oświadczeniu Związek Miast Polskich. Nie zgadza się na to, by samorządy musiały zwracać ponad połowę pieniędzy, które dostaną jako wsparcie z Krajowego Programu Odbudowy.
– Samorządy mają być beneficjentem mniej niż 30 proc. środków, z czego ponad połowa ma pochodzić z części pożyczkowej – zauważa prezydent Lublina Krzysztof Żuk. Tymczasem w przypadku sektora rządowego tylko 20 proc. trafiających tam funduszy mają stanowić pożyczki, a resztę fundusze bezzwrotne.
– Nawet sektor prywatny ma większy udział w części dotacyjnej od samorządów. Taki nierówny podział jest niemożliwy do przyjęcia – komentuje Żuk. Dodaje, że jeżeliby samorządy miały w takim stopniu korzystać z pożyczek, to konieczne byłoby poluzowanie im obecnych zasad wyznaczających granice zadłużania lokalnych budżetów.
Zdaniem Żuka, pożyczki powinny być skierowane przede wszystkim do firm, które zarabiają na siebie i mogą spłacić dług, bo według prezydenta Lublina, „trudno sobie wyobrazić”, by samorządy finansowały z pożyczek budowę ścieżek rowerowych, urządzanie terenów zielonych lub budowę mieszkań.
Związek Miast Polskich oczekuje, że rząd będzie dalej pracował nad projektem Krajowego Programu Odbudowy, bez którego Polska nie będzie mogła sięgnąć po pieniądze z unijnych funduszy na odbudowę gospodarki. Zasady podziału tych funduszy na terenie Polski ma określić właśnie KPO.