Do punktu wyjścia wrócił spór o działalność klubu nocnego na deptaku. Na takie wykorzystanie lokalu nie zgodził się Urząd Miasta, ale jego odmowę uchyliło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Tymczasem sąsiedzi klubu skarżą się na hałas.
– Po prostu chciałem spać jak normalny człowiek – mówi nam były mieszkaniec budynku przyległego do kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 26, w której osiem lat temu otwarto klub ze striptizem.
Nadzór: Samowolka
Pięć lat temu lokalowi przyjrzał się nadzór budowlany, który orzekł, że samowolnie zmieniono przeznaczenie części kamienicy. Chodziło o pomieszczenia na drugim piętrze. Formalnie wciąż były mieszkaniami, bo nie została wydana decyzja o warunkach zabudowy (tzw. wuzetka) dopuszczająca przekształcenie mieszkań w klub.
Nadzór budowlany wstrzymał użytkowanie tej części i zobowiązał właściciela nieruchomości do udowodnienia, że lokal działa zgodnie z przeznaczeniem pomieszczeń. Właściciel tego nie zrobił.
– Tym samym Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego ostatecznie wstrzymał użytkowanie części budynku przy Krakowskim Przedmieściu 26 – informuje Justyna Góźdź z biura prasowego Ratusza. – Chodzi o pomieszczenia na parterze, I piętrze i II piętrze od strony ulicy, zajmowane przez klub nocny, użytkowane niezgodnie z przeznaczeniem, ostatnio dopuszczone do wykorzystania jako lokal gastronomiczno-handlowy.
Starali się o decyzję
Właściciel kamienicy zawnioskował do Urzędu Miasta o decyzję ustalającą warunki zabudowy, która pozwalałaby mu na formalne przekształcenie pomieszczeń w klub nocny.
Przed wydaniem „wuzetki” urzędnicy musieli ocenić, czy określony we wniosku sposób wykorzystania nieruchomości nie będzie kolidował z tym, co dzieje się wokół. Wydział Architektury i Budownictwa uznał, że klub nocny tu nie pasuje i wydał decyzję odmowną.
– W całym obszarze objętym analizą znajduje się zabudowa o funkcji mieszkalno-usługowej lub usługowej. Są to jednak usługi nieuciążliwe: sklepy, banki, działające w dzień kawiarnie – tłumaczy Góźdź. Przypomina też ocenę Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które stwierdziło, że „przeznaczenie całej nawet kamienicy pod usługi nieuciążliwe (np. handel), nie będzie tym samym, co wykorzystanie budynku na potrzeby nocnego klubu czy dyskoteki”.
„Aż się wyprowadziłem”
Na to, że lokal jest uciążliwy dla otoczenia, wielokrotnie skarżyli się mieszkańcy sąsiedniego budynku.
– Po ponad 60 latach wyprowadziłem się z kamienicy. Nie interesowało mnie, co się dzieje w sąsiednim budynku, bo to jest sprawa tych, co do tej kamienicy przychodzą. Nie chciałem spać w hałasach – opowiada nam mężczyzna, który zmienił mieszkanie, bo nie mógł wytrzymać obok klubu nocnego. – Muzyka była tak głośno, że wieczór i noc były nie do zniesienia. Prosiłem, aby przyciszyli, ale nie przyniosło to żadnego skutku. Interweniowałem gdzie się da. Nic nie pomogło.
Urząd Miasta przyznaje, że „ma wiedzę o wnoszonych od kilku lat skargach mieszkańców na działalność nocnego klubu”. Podaje to zresztą jako jeden z argumentów przemawiających za wydaniem odmownej decyzji.
– O ile nie zmienia się podstawowa, czyli usługowa funkcja obiektu, to specyficzny rodzaj proponowanej działalności usługowej, czyli klub nocny, może wywoływać i wywołuje stałe uciążliwości dla mieszkańców sąsiednich budynków – stwierdza Góźdź. – To pogarsza warunki zamieszkania, podważa więc zasady ładu przestrzennego, przywołane w Ustawie o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym. Dlatego odmówiono ustalenia warunków zabudowy dla proponowanego przedsięwzięcia.
To nie jest koniec sporu
Odmowna decyzja miejskich urzędników została zaskarżona przez właścicieli nieruchomości do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W poniedziałek SKO uchyliło w całości tę decyzję i poleciło Urzędowi Miasta ponowne rozpatrzenie wniosku firmy.