Rada Miasta odrzuciła skargę anglistki z II LO na dyrektorkę szkoły. Nauczycielka zarzucała swojej przełożonej brak reakcji na dyskryminujące zachowania. Zanim doszło do głosowania, jeden z radnych tłumaczył zebranym, co robią pieski na trawniku, a co młodzi małżonkowie w sypialni.
Sprawa, którą zajmowali się w czwartek lubelscy radni ma długą historię. W czerwcu zeszłego roku jedna z klas pierwszych II LO im. Jana Hetmana Zamoyskiego w Lublinie pojechała na trzydniową wycieczkę. Po powrocie anglistka spytała uczestników, jak im się podobało. Uczennice skarżyły się, że do ich sypialni w środku nocy wchodził nauczyciel, przez co musiały przebierać się pod kołdrami. Miał on też zwracać im uwagę, że nie noszą staników.
Ewa Leonowicz, nauczycielka języka angielskiego zorganizowała spotkanie uczniów z psychologiem, a następnie rozmawiała o problemie w gabinecie dyrektor szkoły Małgorzaty Klimaczak. Kiedy anglistka powiedziała opiekunom wycieczki, że takie zachowania uważa za niedopuszczalne, miała usłyszeć: To może jutro przyjdziesz do pracy bez majtek!. Słowa te nie spotkały się z reakcją dyrektorki. Sprawa wróciła później podczas jednej z rad pedagogicznych. Dla Ewy Leonowicz tego było już za wiele i złożyła skargę na swoją przełożoną.
>>Komisja rady i skarga na panią dyrektor<<
W połowie lutego komisja skarg, wniosków i petycji RM uznała skargę nauczycielki za niezasadną.
Później głos w tej sprawie zabrała Młodzieżowa Rada Miasta Lublin, która stanęła po stronie nauczycielki. Stało się tak pomimo ewidentnych prób powstrzymania młodych radnych przez miejskich urzędników, którzy nie chcieli dopuścić do przyjęcia takiego stanowiska.
Wykład radnego o pieskach na trawniku
Sprawa skargi Ewy Leonowicz na dyrektorkę II LO mogła się na sesji zakończyć błyskawicznie. Plany radnych pokrzyżował Stanisław Brzozowski (były samorządowiec PiS), który przed głosowaniem wygłosił wykład dotyczący różnic między kulturą a naturą.
– Ta sprawa zatoczyła szerokie koło, odcisnęła pewne piętno społeczne. Dla mnie jest to klasyczny konflikt między kulturą a naturą. W pewnym wieku są różne priorytety. Kiedy w człowieku zaczynają buzować hormony, to myśli tylko o jednym. O czym dokładnie, to nie będę mówił. Stwierdzam to na podstawie własnych doświadczeń życiowych, bo też byłem młody – powiedział na wstępnie Brzozowski.
Dalej radny skupił się na tym, że młodzież należy tak wychowywać, by „nie zakładali nauczycielom koszy na głowy”, ale jednocześnie nie należy dyktować im, jak się mają ubierać, co zdejmować i co zakładać.
– Wiemy, co młode małżeństwo robi w swojej sypialni w warunkach intymnych. Nie będę odwoływał się tu szczegółów. To jest właśnie zachowanie kulturalne, czyli robią to w zaciszu swojej sypialni. Natomiast pieski robią to na trawniku i to jest zasadnicza różnica między naturą a kulturą – tłumaczył radny Stanisław Brzozowski.
>>Młodzi radni po stronie nauczycielki<<
Komu wydaje się, że jest Napoleonem?
Dla radnego reakcja anglistki jest “niezrozumiała”, ponieważ stanęła po stronie młodzieży, a powinna “nie eskalować konfliktu”.
– Nastąpiła pewna eskalacja w kwestii LGBT. Pojawiły się sugestie o prześladowaniu itd. Jeśli chodzi o kodeks karny i penalizację kwestii homoseksualnych…
– Panie radny, my nie jesteśmy w takim temacie! - przerwał mu prowadzący obrady Jarosław Pakuła, przewodniczący Rady Miasta. - Wywoła pan zaraz lawinę dyskusji. Jeżeli intencją pana radnego jest nie drążyć tego tematu, to proszę go nie drążyć - wtórował przewodniczącymi Marcin Nowak.
– Szkoda, że państwo nie chcecie dowiedzieć się paru ciekawych rzeczy. Nie będę was zmuszał do nauki. Chociaż podejrzewam, że gdyby zaczęło mi się wydawać, że jestem Napoleonem, to pewnie byście tego nie zaakceptowali i szybko miałbym wizytę z Abramowic (tam znajduje się szpital neuropsychiatryczny - red.) - zakończył swój wykład Stanisław Brzozowski.
Wiceprezydent Banach: to nie powinno się wydarzyć
Po tych słowach Jarosław Pakuła zarządził głosowanie. 23 radnych opowiedziało się za odrzuceniem skargi nauczycielki. Czterech wstrzymało się od głosu, a dwóch - Dariusz Sadowski i Grzegorz Lubaś - było przeciw.
– Słyszeliście państwo, rada przyjęła uchwałę. Nie mam nic więcej do powiedzenia w tej sprawie – odparła krótko Małgorzata Klimaczak, dyrektorka II LO w Lublinie.
Zapytana czy myśli, że to zakończy konflikt w szkole, odpowiedziała: – Nie jestem od myślenia… w tej kwestii – dodała.
W obronie dyrektorki stanął też Mariusz Banach, wiceprezydent Lublina ds. oświaty, który stwierdził, że „każda skarga na pracownika prezydenta jest w istocie skargą na niego”. Przyznaje, że jest jedną z niewielu osób, która zna tę sytuację bardzo dokładnie od samego początku.
— Jeśli chodzi o wycieczkę, to najpoważniejszym zarzutem było wtargnięcie nauczyciela to pokoju dziewcząt w nocy. Z tego, co wiem, interwencja nauczyciela polegała na tym, że o godzinie wpół do trzeciej w nocy nakazał uczennicom, by poszły spać. Nie słyszały jego pukania, bo tak się wydzierały. Nie jest to sytuacja nadzwyczajna, bo opieka nauczycielska na wycieczkach musi się odbywać zarówno w dzień, jak i w nocy — wyjaśnia wiceprezydent.
– Rodzice, którzy do mnie przychodzili, prosili mnie, aby nie byli żadną stroną konfliktu. Chcieli, aby szkoła była miejscem, w którym ich dzieci się uczy i wychowuje i by nie angażować ich w konflikty pracownicze. Uważam, że to co, się stało w tym wszystkim najgorszego i co na długie miesiące będzie owocowało atmosferą w lubelskich szkołach, było przeniesienie tego czysto pracowniczego konfliktu na nauczycieli, uczniów i ich rodziców. To nie powinno się wydarzyć - podkreśla Mariusz Banach.