W czerwcu mogą się pojawić dodatkowe pieniądze na przebudowę ul. Narutowicza. Wtedy do wojewody wróci część funduszy, które przyznał samorządom na tzw. schetynówki. Tę resztę pieniędzy będzie można dać tym, dla których wcześniej zabrakło. Pierwszeństwo ma Lublin.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Na wsparcie dla przebudowy ul. Narutowicza wojewoda nie ma innych pieniędzy niż te, które – ujmując to obrazowo – znajdują się w worku z napisem „schetynówki”. Worek jest już pusty, bo wojewoda dopiero co rozdzielił dotacje. Fundusze na drogi gminne trafiły do 28 samorządów, z czego tylko jeden nie dostał tyle, o ile prosił. To samorząd Lublina, który liczył na 3 miliony złotych, a otrzymał 70 tysięcy.
Dlaczego?
– Każdy ze zgłoszonych projektów podlegał ocenie według pięciu kryteriów. Tak przyznawane były punkty – wyjaśnia Małgorzata Tatara z Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego. Potem wszystkie wnioski uszeregowano według liczby punktów i trzymając się tej listy przydzielano pieniądze, zaczynając od najlepiej ocenionych projektów. – Na Lublinie skończyły się pieniądze – przyznaje Tatara.
Dla władz miasta to spory problem, bo 70 tys. zł wsparcia to zdecydowanie za mało, by udało się rozpocząć inwestycję wartą nawet 6,5 miliona zł. Ale przedstawiciele wojewody uspokajają, że pieniądze jeszcze się pojawią, bo już w czerwcu samorządy zaczną zwracać część przyznanych dotacji. Dlaczego miałyby to robić? Z reguły w wyniku przetargów okazuje się, ze prace drogowe będą kosztować mniej, niż zakładały lokalne władze. Takie oszczędności wracają do wojewody.
– Doświadczenie ubiegłych lat wskazuje, że może do nas wrócić 25 proc. przyznanych pieniędzy – potwierdza Tatara. To oznaczałoby uwolnienie 15 milionów złotych, które wojewoda miałby do rozdania samorządom. Przy rozdawaniu musiałby się trzymać gotowej już listy z punktami. Tej samej listy, z której wynika, że Lublin jest teraz pierwszy w kolejce po fundusze, bo ma najwięcej punktów spośród gmin, dla których pieniędzmi zabrakło.
Szanse na ten scenariusz są duże, bo w zeszłym roku oszczędnościami obdzielono 24 samorządy, rok wcześniej 21, a jeszcze wcześniej 19. Gdyby dziwnym trafem okazało się, że pieniędzy nie będzie, to Ratusz zapowiada, że sam sfinansuje przebudowę. – Tak, chcemy to robić – deklaruje Krzysztof Żuk, prezydent Lublina, choć przyznaje, że mogłoby się to odbyć kosztem innej inwestycji.
Co trzeba zrobić
Inwestycja ma obejmować odcinek od skrzyżowania z Głęboką i Muzyczną do skrzyżowania z ul. Lipową i al. Piłsudskiego. A także przyległe ulice: Ochotniczą, Strażacką i Rowerową.