– Urodziłam się na Zamku Lubelskim. Cieszę się, że młodzież czci pamięć naszych rodziców – mówi Magdalena Zarzycka-Redwan, jedna z uczestniczek Marszu Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Lublinie.
Jej rodzice mieszkali w podlubelskiej Kolonii Łuszczów i działali w organizacji Wolność i Niezawisłość. Kiedy w 1949 r. oboje zostali aresztowani, Stefania – mama pani Magdaleny – była z nią w ciąży. – Mama nie wytrzymała tortur i mnie poroniła. Mama umiera, a ja dwa lata i dwa miesiące zostaję. Byłam dzielna – opowiada.
We wtorek pani Magdalena odebrała od prezydenta Andrzeja Dudy Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski przyznany pośmiertnie jej ojcu Władysławowi Zarzyckiemu. A zaraz po uroczystościach w Warszawie przyjechała do Lublina.
W lubelskim marszu wzięło udział kilka tysięcy osób, które przeszły z placu Litewskiego na plac Zamkowy, gdzie odbył się apel poległych. Uroczystość zwieńczyły występy artystów.
– Frekwencja jest coraz większa. Czujemy się w obowiązku, aby to kontynuować każdego roku, aby przypominać o tych bohaterach, którzy mieli być wymazani z kart historii – wyjaśnia Karol Podstawka z Obozu Narodowo-Radykalnego, który organizował marsz z okazji przypadającego we wtorek Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych.