Nie będzie fuzji Teatru Muzycznego, Filharmonii Lubelskiej i Centrum Spotkania Kultur. Marszałek Jarosław Stawiarski (PiS) wycofał się z pomysłu połączenia tych instytucji i utworzenia nowej, pod nazwą Opera i Filharmonia Lubelska. Na kolejną sesję sejmiku ma trafić nowy projekt uchwały w tej sprawie. – Opera w Lublinie i tak powstanie – zaznacza marszałek, choć o szczegółach mówić nie chce.
Na wtorkowej sesji radni mieli głosować nad projektem uchwały w sprawie połączenia TM, FL i CSK i utworzenia samorządowej instytucji artystycznej pod nazwą Opera i Filharmonia im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie. Planowaną debatę poprzedziły burzliwe dyskusje podczas obrad sejmikowej Komisji Edukacji, Kultury i Sportu. Rozpoczęły się one jeszcze w poniedziałek, a zakończyły we wtorek, tuż przed sesją sejmiku.
W obu posiedzeniach licznie uczestniczyli związkowcy z CSK i Filharmonii Lubelskiej, ubrani w koszulki z hasłem „Dyrektorem będę ja”. To nawiązanie do słów szefowej Teatru Muzycznego Kamili Lendzion ze spotkania ze swoimi podwładnymi, z których wynikało, że jest ona doskonale zorientowana w planach związanych z fuzją i sama szykuje się do objęcia dyrektorskiej funkcji w nowej instytucji. Rozmowa miała miejsce pod koniec kwietnia, a nagranie z niej wyciekło do mediów.
– Z dostępnych informacji jasno wynika, że pod płaszczykiem połączenia i wzmocnienia rangi „nowoplanowanej” Opery i Filharmonii Lubelskiej kryje się wrogie przejęcie i zniszczenie dorobku najważniejszych instytucji kultury naszego województwa. Centrum Spotkania Kultur w Lublinie według upublicznionych planów dyrektor Lendzion ma zostać poddane utylizacji, a wraz z tym wszystkie osiągnięcia i miliony złotych podatników, które wydane zostały m.in. na jego działalność, projekty w tym ministerialne, wypromowanie marki tej instytucji – pisali przeciwni połączeniu związkowcy w otwartym liście „W obronie regionalnej kultury”.
Z tego powodu wczorajsza sesja zapowiadała się burzliwie. Znowu pojawili się na niej związkowcy, którzy przynieśli ze sobą plansze z hasłem „Nie dla fuzji”, a na początku obrad powitali członków zarządu województwa buczeniem. Nastroje nieco zmieniły się po wystąpieniu marszałka Stawiarskiego, który swoją wypowiedź zaczął od apelu o wyciszenie emocji.
– Bo nie chodzi o to, żebyśmy się przekrzykiwali, kto ma rację, ale co zrobić, by kultura przez duże „K” i sztuka przez duże „Sz” zawitała do miasta Lublin i do województwa lubelskiego – mówił Stawiarski. I kontynuował: – Czy nie ma prawa być opera w mieście Lublin? Jako zarządowi województwa wydaje nam się, że mamy prawo marzyć o operze i ją tworzyć. Bo Lublin na nią stać. I dlatego, czy nam się podoba, czy nie, opera w Lublinie będzie. Tylko inaczej to zrobimy
I nieoczekiwanie zapowiedział wycofanie projektu uchwały z wczorajszej sesji, co zebrani związkowcy nagrodzili aplauzem. Po chwili dodał, że na kolejne, czerwcowe obrady trafi dokument o zamiarze utworzenia Opery Lubelskiej w Lublinie.
– I państwo, którzy protestowali mam nadzieję, że już nie będą protestować, bo tworzymy nowy byt kulturalny, operę – ogłosił marszałek. Ale dopytywany już przez dziennikarzy o szczegóły, m.in. o to, jaki będzie los każdej z trzech dotychczas istniejących instytucji, odpowiadał to samo: - Będzie powołana Opera Lubelska.
Obecni na sesji związkowcy mimo spontanicznej pierwszej reakcji, wciąż są pełni obaw.
– Nie wiemy, w jakiej formie wróci ta uchwała. Na pewno zarząd województwa przygotuje się bardziej do planowanej rewolucji. Uczucia ulgi nie ma, bo dalej jesteśmy zawieszeni w próżni i nie wiemy, w którą stronę to pójdzie. Tylko marszałek wie, w jakiej formie zostanie to zrealizowane – mówił jeden z pracowników. I dodaje: – Naszym zdaniem powołanie nowego tworu trzeba poprzedzić konsultacjami z pracownikami i instytucjami kultury. Do tej pory nikt z władz województwa z nami nie rozmawiał.
Podobną kwestię poruszyli radni opozycji. – Jestem oburzony, że nikt nie miał czasu dla tych ludzi, nie było żadnych rozmów. Pan marszałek wystawił nas (radnych – red.) na próbę, my byliśmy obiektem doświadczeń, jak pójdzie z wami – mówił Grzegorz Kapusta (PSL), drugą część adresując do zebranych na sali związkowców.
A Bożena Lisowska z Koalicji Obywatelskiej złożyła wniosek o to, by mimo wycofania projektu uchwały, na sesji przeprowadzić dyskusję na temat marszałkowskich planów. – Chcemy rozmawiać na temat problemu, jaki wywołaliście. W związku z tym dajcie szansę instytucjom, które tutaj przyszły, wypowiedzenia się na forum sejmiku. Tak, by wszyscy radni mogli zapoznać się z ich stanowiskiem – mówiła, zwracając się do władz województwa
W odpowiedzi wicemarszałek województwa i radny PiS Michał Mulawa podkreślił, że zdjęta z porządku obrad uchwała miała jedynie charakter intencyjny. – Dyskusje, rozmowy i konsultacje z pracownikami naszych instytucji i ich dyrektorami będą prowadzona przez departament, jak i specjalnie powołany zespół. Wiem, że państwo radni próbujecie sobie robić kampanię wyborczą, ale jeśli chcemy poważnie o tej sprawie dyskutować, to ta rozmowa dzisiejsza będzie naszpikowana populizmem, emocjami i prześmigiwaniem się w obietnicach podwyżek pensji itp. – wyliczał Mulawa.
Ostatecznie projekt uchwały w sprawie połączenia trzech instytucji artystycznych został zdjęty z porządku obrad głosami 18 członków klubu PiS. Pozostali radni głosowali „przeciw”.