Obok ławeczki - butelka po winie wiśniowym, z kosza na śmieci wystaje butelka po winie miodowo-lipowym.
Skwerek, na którym stoją urządzenia do zabawy, wygląda żałośnie. Pełno tam butelek po wódce i piwie. W piaskownicy (widać, że dawno nikt tam nie wymieniał piasku) leży rozbite szkło, suche gałęzie, kilka plastikowych butelek i gnijące liście z poprzedniego roku. Podwójna huśtawka jest kompletnie zniszczona i nie nadaje się do użytku - jedna została zupełnie wyrwana, druga ma uszkodzone siedzisko.
Podobnie wyglądają dwie karuzele: pierwsza z nich ma urwany element, którym można było urządzenie rozpędzić. Ten sam los pewnie spotka drugą z karuzel, bo widać, że już ktoś się do zabawki dobierał i usiłował wyrwać z niej poszczególne części. Z kolei pod metalowymi drabinkami została wykopana ogromna dziura, a w niej też leży potłuczone szkło.
- Lepiej już chyba byłoby ten plac zupełnie zlikwidować, posiać trawkę i tyle - skarży się mieszkanka bloku przy Sulisławickiej - przecież nikt rozsądny nie pozwoli, żeby bawiło się tu jego dziecko. Ja się np. boję puszczać tutaj swoją córkę. Przecież tu może się coś dziecku stać. Proszę spojrzeć, jak wygląda ta piaskownica. Zapewne w piasek załatwiają się zwierzęta i nie tylko.
Mieszkańcy bloków narzekają, że kiedy robi się ciepło, plac jest miejscem spotkań miłośników picia pod chmurką. Po kilku piwach czy kieliszkach zwykle zaczyna się dewastacja placu.
- Nie pomagają telefony do Straży Miejskiej czy policji, bo na widok samochodu z kogutem na dachu pijacy momentalnie znikają - dodaje inna z kobiet.
Sprawą zainteresowaliśmy Urząd Miasta, do którego należy skwerek.
- Teren na pewno zostanie uprzątnięty. Natomiast trudno mówić cokolwiek o dalszym losie placu zabaw, ponieważ urządzenia nie należą do miasta. Najpierw musimy ustalić do kogo należą, a potem podjąć ewentualną decyzję o ich usunięciu - mówi Mirosław Kalinowski z biura prasowego Urzędu Miasta.
Do sprawy wrócimy.