29-letni Piotr P. odpowiada za usiłowanie zabójstwa. W maju ubiegłego roku napadł na kierowcę Bolta.
Piotr P. powiedział wczoraj w sądzie, że przed feralnymi wydarzeniami „ciężko pracował” prowadząc własną firmę. Dodał, że jest „byłym kibicem Motoru” i był karany za „handel narkotykami”. Tyle informacji mogła usłyszeć publiczność w pierwszym dniu procesu, bo postępowanie na czas składanych przez niego wyjaśnień zostało utajnione.
– Prosimy o wyłącznie jawności ze względu na ważny interes prywatny. Poruszane będą kwestie dotyczące sytuacji osobistej i zdrowotnej Piotra P. – tłumaczył mecenas Paweł Wierzba. Dodawał, że jego klient nie chce zdjąć czapki i zakrywającego niemal całą twarz komina ze względu na obecność mediów. Zrobi to, gdy ci opuszczą salę.
Wiadomo, że 29-latek do zarzucanych mu czynów się nie przyznaje. A akt oskarżenia dotyczy napaści na kierowcę Bolta. 6 maja ubiegłego roku w Lublinie dwie kobiety spotkały się w mieszkaniu jednej z nich. Piły alkohol, a gdy już po północy ten się skończył, poszły do pobliskiego sklepu. Tam poznały mężczyznę, który zaproponował, „żeby gdzieś pojechały”. Boltem pojechali do centrum miasta, a potem wrócili na Czechów. Między ich nowym znajomym a kierowcą wywiązała się kłótnia. Kobiety nalegały, żeby Piotr wysiadł, a gdy nie chciał tego zrobić, same wyszły i odeszły.
Wtedy nastąpił atak. Jak uważa prokuratura, Piotr P. miał działać z zamiarem pozbawienia życia – bił kierowcę pięściami po twarzy i dusił. Napadniętemu udało się jednak wyrwać i uciec. Wtedy napastnik wskoczył za kierowcę i odjechał. Prowadził mając promil alkoholu w organizmie. Ostatni zarzut dotyczy znieważenia zatrzymujących go policjantów oraz grożenia pokrzywdzonemu i jego rodzinie śmiercią.
Przed rozpoczęciem procesu obaj mężczyźni wzięli udział w postępowaniu mediacyjnym. Za usiłowanie zabójstwa Piotrowi P. grozi nawet dożywocie.