Taki zakład chce otworzyć państwowa firma Setar z Siedlec. Dzwoniąc tam w poniedziałek nie zastaliśmy nikogo z kierownictwa. Główna księgowa (zastrzegła, by nie podawać jej nazwiska) potwierdziła, że zakład ma utylizować opony. Po szczegóły kazała dzwonić w poniedziałek.
Setar dostał już pozytywną decyzję środowiskową. - Nie było powodów, by jej odmówić - stwierdza Zdzisław Strycharz, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta. - Takie instalacje są bezpieczne, proces pirolizy odbywa się w obiegu zamkniętym - dodaje.
Teoretycznie nic nie powinni truć i śmierdzieć. Zastrzeżeń nie miał też sanepid. A mieszkańcy Grygowej obawiają się takiego sąsiedztwa.
- Dlaczego nasze dzieci mają odpowiadać za błędy urzędników? Nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek z nich chciał, by jego dziecko żyło w takich warunkach - oburza się Agnieszka Budynkiewicz, przewodnicząca Rady Mieszkańców w blokach socjalnych przy ul. Grygowej. - Pod protestem zebraliśmy już 300 podpisów. Zbieramy dalej.
Ludzi oburza nie tylko zgoda na taki zakład, ale i to, że Ratusz nie informował ich o tych planach. - Był bodajże jeden plakat - podkreśla Budynkiewicz.
- Nie możemy każdego powiadomić, działaliśmy zgodnie z procedurą - broni się Strycharz. - Informacja była na stronie internetowej urzędu i na stronie Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Było też ogłoszenie na miejscu.
- Gdzie było? W sklepie! - oburza się Marta Nowosadzka, mieszkanka ul. Rataja.
- A to nie może być w sklepie? - odpowiada jej dyr. Strycharz.
- Sortownia Kom-Eko też miała nie śmierdzieć, a śmierdzi - podkreśla pani Marta. Była jedną z osób, które w sprawie zakładu przyszły w poniedziałek do Ratusza razem z posłem Twojego Ruchu, Michałem Kabacińskim. Poseł oświadczył mediom, że stracił do prezydenta szacunek i zostawił w jego sekretariacie oponę. Nie wykluczył, że drugą podpali przed Ratuszem lub przed domem prezydenta. - Jeśli on nas tak traktuje, to my jego też tak potraktujemy - mówi Kabaciński.
Z Kabacińskim do Ratusza przyszła też grupa mieszkańców ul. Rataja i Grygowej. Ci, z którymi rozmawialiśmy przed akcją posła, zapowiedzieli, że nie przyjdą na jego happening, bo wolą działać sami, bez polityków. - Zablokujemy drogę dojazdową do hali - mówi Eliza Sekuła. - Ta firma tu nie wjedzie. Chyba, że przejadą po nas - zapowiada Budynkiewicz.