Obok byłego miejsca kaźni nie powstanie spopielarnia zwłok. Obiekt chciała postawić jedna z firm pogrzebowych, ale lubelski magistrat zablokował budowę. Inwestor poszedł do sądu. I przegrał.
Przeciw tej inwestycji zaprotestowały środowiska żydowskie, które zarzucały Styksowi brak wrażliwości i żądały od prezydenta miasta zablokowania tego przedsięwzięcia. Protesty płynęły też od organizacji żydowskich w Stanach Zjednoczonych.
Krytyka odniosła skutek. Magistrat zapowiedział, że nawet jeśli nie znajdzie paragrafu, który byłby podstawą do odmowy wydania zgody na inwestycję, to i tak do niej nie dopuści. Powoła się na zasady współżycia społecznego.
- Odmówiliśmy wydania decyzji o ustaleniu warunków zabudowy - informuje Iwona Blajerska, rzecznik prezydenta.
Inwestor nie dał za wygraną. Skierował sprawę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO), które decyzję Ratusza uchyliło i zwróciło do ponownego rozpatrzenia.
- SKO wskazało nam w uzasadnieniu przepisy, z których wynika, że skoro okolica pomnika zagłady nie ma uchwalonego planu zagospodarowania, to do czasu jego uchwalenia powinniśmy zawiesić postępowanie - mówi Beata Bielawska z Wydziału Architektury, Budownictwa i Urbanistyki w Urzędzie Miasta.
Stało się tak, jak podpowiadało SKO: Ratusz zawiesił postępowanie. Firma nie zgadzała się jednak ze wskazówkami kolegium i poszła walczyć dalej. Wyrok zapadł we wtorek. Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację urzędnikom.
- Dobrze, że ta inwestycja nie zostanie zrealizowana obok Majdanka, bo są takie chwile, kiedy kwestie biznesowe nie są najważniejsze - mówi Piotr Kadlcik z Gminy Wyznaniowej Żydowskiej. - Natomiast sam pomysł uruchomienia spopielarni jest zrozumiały, a w Lublinie zapewne znajdzie się kilka miejsc, gdzie można by taką inwestycję umieścić.
Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie jest prawomocny. Inwestor może się od niego odwołać do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Nie wiadomo jeszcze, czy z takiego prawa skorzysta. Z prezesem Styksu nie udało się nam wczoraj skontaktować.