MOSiR nie otworzy tej zimy stoku narciarskiego na Globusie. Uznał, że byłoby to nieopłacalne. Wiosną ma uruchomić w tym miejscu wielofunkcyjny tor rowerowy z trzema trasami dla rowerów górskich i trasą dla biegaczy.
Miejska spółka zarządzająca Globusem oficjalnie potwierdziła to, o czym informowaliśmy już w połowie grudnia. – Stok narciarski przy ul. Kazimierza Wielkiego nie będzie w tym sezonie otwierany – przyznaje Miłosz Bednarczyk, rzecznik Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Wylicza również, że działalność stoku przynosi straty. – W poprzednim sezonie strata przekroczyła 400 tys. zł. Bilans poprzednich lat jest podobny.
U nas się nie da?
Działalność stoku kosztowała zeszłej zimy ponad 436 tys. zł, tymczasem z opłat za korzystanie z wyciągów i wypożyczanie sprzętu uzbierało się 29 tys. zł. Tylko tyle zdążyli zostawić narciarze i snowboardziści podczas sezonu trwającego zaledwie 15 dni. Dlaczego sezon był tak krótki? – Zimy są coraz cieplejsze, a mroźnych dni i nocy jest mniej niż we wcześniejszych dekadach – tłumaczy rzecznik.
Jak to się dzieje, że inne stoki potrafią zarabiać i dobrze znoszą ciepłe zimy, a nie udaje się to na Globusie? – Temperatura w mieście jest o dwa, trzy stopnie wyższa niż na terenach leżących wokół miasta, na otwartej przestrzeni, gdzie są ulokowane inne stoki w naszym regionie – przekonuje Bednarczyk. – Ponadto armatki na Globusie są zasilane wodą ze studni głębinowej, która jest o kilka stopni cieplejsza od wody z otwartych zbiorników, jakimi dysponują stoki na otwartej przestrzeni. To sprawia, że ich zarządcy mogą rozpoczynać naśnieżanie i utrzymywać warstwę śniegu nawet w czasie, gdy w Lublinie nie jest to możliwe.
Wjadą tu rowery
MOSiR zdecydował, że na Globusie uruchomiony będzie tor rowerowy.
– Została już opracowana koncepcja nowego obiektu, która zakłada stworzenie w tym miejscu trzech tras do jazdy, m.in. na rowerach górskich, o różnym stopniu trudności. Dodatkowo chcemy stworzyć trasę biegową. Tor ma ruszyć wiosną przyszłego roku – zapowiada rzecznik miejskiej spółki i dodaje, że koncepcja toru będzie uzgadniana m.in. z klubami sportowymi zainteresowanymi powstaniem takiego obiektu. Obiecuje również sportowe emocje. – Prowadzone są już rozmowy na temat zawodów rowerowych rangi ogólnopolskiej, które miałyby się odbyć na lubelskim torze w pierwszej połowie przyszłego roku.
Z nowego obiektu będą korzystali zawodnicy lubelskich klubów i stowarzyszeń rowerowych, ale będzie on dostępny przede wszystkim dla wszystkich mieszkańców Lublina, którzy będą chcieli spróbować sił w jeździe na rowerze czy bieganiu w bardziej wymagającym, górskim terenie.
Czy wrócą narty?
Zarządca stoku zapewnia, że urządzenie toru dla rowerzystów nie przekreśli szans na ponowne otwarcie w przyszłości tras narciarskich. – Tor rowerowy nie będzie w tym przeszkadzać, a wszystkie urządzenia wyciągu pozostaną na swoich miejscach – zapowiada Bednarczyk. Podkreśla też, że pozostawienie elementów wyciągu nie będzie zagrożeniem dla rowerzystów.
W poprzednim sezonie działalność stoku kosztowała ponad 436 tys. zł, w tym 97 tys. zł na dzierżawę armatek śnieżnych i ratraka, 90 tys. zł na wynagrodzenia pracowników oraz 140 tys. na podatki i opłaty. Tymczasem przychody z biletów i wypożyczalni wyniosły zaledwie 29 tys. zł.