Rozszerza się protest służb mundurowych. Do policjantów dołączyli strażnicy graniczni, celnicy, strażacy oraz strażnicy więzienni. – Jest bardzo mało kandydatów do służby i mnóstwo wakatów. Niewielu chce narażać zdrowie i życie za 2 tys. zł – mówi szef związków zawodowych w Straży Granicznej
Akcja wszystkich służb mundurowych rozpoczęła się w poniedziałek. Protestujący oflagowali wszystkie swoje jednostki. Jeśli nie przyniesie to skutku to protestujący rozważają tzw. strajk włoski. W przypadku strażników granicznych czy celników doprowadziłby do potężnych kolejek na przejściach granicznych.
– Domagamy się wzrostu uposażeń o 650 zł oraz pełnopłatnych zwolnień chorobowych przez pierwsze 30 dni – mówi mjr Lech Skibicki, przewodniczący zarządu oddziałowego NSZZ Straży Granicznej. – Postulujemy również o zrównanie statusu funkcjonariuszy, którzy rozpoczęli służbę w latach 1999-2003.
Mundurowi, którzy przyszli do SG w tym okresie nie mogą zaliczyć pracy z „cywila” do stażu emerytalnego. To oznacza dłuższą służbę.
Główny postulat protestujących to jednak podwyżka wynagrodzeń.
– Kursant zarabia u nas niecałe 2 tys. zł na rękę. Kiedy zaczyna służbę, dostaje niewiele ponad tę kwotę – wyjaśnia Lech Skibicki. – Taka pensja nie zachęca młodych ludzi. Jest bardzo mało kandydatów do służby i mnóstwo wakatów. Niewielu chce narażać zdrowie i życie za 2 tys. zł.
Decyzję o rozpoczęciu ogólnopolskiej akcji protestacyjnej podjęła Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych. Wraz ze strażnikami granicznymi protestują celnicy, strażnicy więzienni i strażacy. Wszyscy domagają się wzrostu płac. Miałby on nastąpić od przyszłego roku. Protest to skutek fiaska rozmów z resortem spraw wewnętrznych.
– Byliśmy bardzoblisko porozumienia, ale jednak się nie udało – przyznaje Skibicki. – Ale cały czas negocjujemy i liczymy na kompromis.
Jako pierwsi, już 10 lipca, zaczęli protestować policjanci. – Każdy z nas ma w umowie zapis, że podczas służby narażamy życie, ale nie przekłada się to na wysokość zarobków. już sam sposób ustalania, kto ile zarabia, często jest niesprawiedliwy – mówi nam policjant z Lublina. – A co do obietnic podwyżek, nie uwierzę jak nie zobaczę pieniądzy na koncie – dodaje.
Policjanci nie tylko oflagowali budynki i radiowozy. Tam, gdzie przepisy na to pozwalają, zamiast mandatów dają pouczenia.
– Nie trafiły do mnie informacje, by ktokolwiek miał z tego powodu problemy. W naszym regionie protest przebiega bez zakłóceń – informuje Artur Garbacz, przewodniczący zarządu wojewódzkiego NSZZ Policjantów w Lublinie.
Jeśli mundurowi nie dojdą do porozumienia z rządem, to we wrześniu zapowiadają wspólną manifestację w Warszawie.
(rs)