Tuż przed wyborami samorządowymi w 2010 roku marszałek województwa przyznał z wielkim hukiem prezydentowi Lublina 67 mln zł na miejski stadion. Dziś NIK zarzuca: doszło do mechanizmu korupcjogennego.
Tymczasem, według NIK, Zarząd Województwa zawierając z miastem umowę w tej sprawie naruszył wytyczne Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i wewnętrzne procedury przyznawania pieniędzy z RPO.
Bowiem miejscy urzędnicy nie dołączyli do swojego wniosku pozwolenia na budowę (pozwolenia nie mieli nawet do dnia zakończenia kontroli przez NIK). Dlatego Zarząd powinien wniosek miasta o dotację odrzucić. Tak się nie stało.
"Dowolność postępowania przy ocenie formalnej wniosku o dofinansowanie złożonego przez Miasto Lublin, w ocenie NIK, stanowi mechanizm korupcjogenny (nieprawidłowość powodująca lub zwiększająca ryzyko wystąpienia korupcji).” – podkreślają inspektorzy w dokumencie pokontrolnym, do którego dotarliśmy.
– Stadion powstanie w systemie "zaprojektuj i wybuduj”. Dlatego dopóki nie będzie projektu, nie będzie również pozwolenia na budowę. W zamian przedstawiliśmy program funkcjonalno-użytkowy – tłumaczy Katarzyna Mieczkowska-Czerniak, rzeczniczka lubelskiego Ratusza.
– Nie pamiętam szczegółów, ale jesteśmy otwarci na uwagi. Krytyka to najlepsza metoda, żeby usunąć błędy – komentuje stanowisko NIK Krzysztof Grabczuk (PO), wicemarszałek województwa.
– Do końca marca wskażemy jednoznacznie i precyzyjnie, jakie dokumenty muszą dostarczyć i jakie procedury obowiązują beneficjentów, którzy realizują projekty w formule "zaprojektuj i wybuduj” – zapowiada Beata Górka, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego.
Stadionowa umowa została zawarta 30 listopada 2010 roku, na kilka dni przed wyborami samorządowymi. Podpisał ją Krzysztof Grabczuk (wówczas marszałek) z ówczesnym zastępcą prezydenta Lublina Krzysztofem Żukiem (PO) który wtedy kandydował na prezydenta.
O umowie z rozmachem informowała na dzień przed ciszą wyborczą przygotowana przez marszałkowskich urzędników i dołączona do lokalnych dzienników gazetka "Lubelskie.pl”. Czerwony tytuł na pierwszej stronie nad zdjęciami marszałka i prezydenta krzyczał: "Żuk odebrał umowę. Lublin będzie miał nowy stadion”.
Opozycja z PiS mówiła o partyjnej, przedwyborczej propagandzie ze środków publicznych. – Nie mieliśmy ciśnienia, żeby podpisać umowę przed wyborami – zapewnia dziś Grabczuk. Ale przyznaje: - Rzeczywiście w 2010 roku ponaglaliśmy wszystkich, żeby podpisywali umowy, wydawali dotacje i rozliczali projekty, bo zależało nam – w interesie województwa – na rządowej nagrodzie, którą ostatecznie dostaliśmy.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego pytane czy konsekwencją kontroli NIK może być utrata dofinansowania na stadionową inwestycję odpowiada: ostateczna decyzja dotycząca ewentualnego zwrotu środków należy do zarządu województwa.